Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie incydentu na wykładzie Magdaleny Środy
Umorzono dochodzenie w sprawie najścia w lutym tego roku grupy zamaskowanych osób na wykład Magdaleny Środy na Uniwersytecie Warszawskim - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
15.07.2013 | aktual.: 15.07.2013 16:37
- Postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego - powiedział rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Dariusz Ślepokura. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ podjęła decyzję w tej sprawie jeszcze pod koniec czerwca, na razie umorzenie nie jest prawomocne, prawo do ewentualnego zażalenia przysługuje Uniwersytetowi Warszawskiemu.
W lutym grupa ok. 50 zamaskowanych osób wtargnęła do auli Audytorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie prof. Magdalena Środa miała wygłosić wykład pt. "Moralność życia publicznego". Agresorzy mieli na twarzach maski konia, małpy, klauna; wyrwali drzwi do sali, po czym tańczyli i krzyczeli: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Doszło do przepychanek z ochroną, następnie interweniowała policja; dwie osoby ukarano mandatem.
Prokuratura w połowie marca wszczęła dochodzenie w kierunku przestępstwa naruszenia tzw. miru domowego. Art. 193 Kodeksu karnego przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku dla tego, kto "wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza".
- Warunkiem karalności tego przestępstwa jest jednak więc wdarcie się do lokalu bądź nieopuszczenie go na żądanie. W tym przypadku wszyscy świadkowie zgodnie zeznali, że osoby zakłócające wykład na żądanie ochrony dobrowolnie wyszły z budynku i hałasowały przed budynkiem - zaznaczył prok. Ślepokura. W sprawie - jak dodał - nie może być także mowy o wtargnięciu, bo "był to wykład otwarty i każda osoba, niezależnie od poglądów, mogła wejść na salę".
Rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego Anna Korzekwa oceniała po lutowym zdarzeniu, że był to incydent niespotykany na uniwersytecie od wielu lat. - Warto, żeby osoby, które walczą o wolność słowa na uniwersytecie, zdjęły maski, zostawiły swoje sprzęty w szatni, usiadły w sali i próbowały dyskutować, a nie przerywać wykład. To do niczego nie prowadzi poza szumami, niepokojem - mówiła.
Premier Donald Tusk mówił po zdarzeniu, że jest poruszony informacją o incydencie. - Uważam, że stała się rzecz straszna, choć nikt nikogo nie pobił - podkreślił premier. W ocenie premiera jeśli będzie się okazywać obojętność wobec takich zdarzeń, "to na pewno za tydzień lub za miesiąc ci sami lub inni zamaskowani osobnicy wejdą i kogoś uderzą, a jeszcze później uderzą profesora, który zdecydował się na taki wykład, a który nie odpowiada ich dość plugawym gustom".
W drugiej połowie czerwca na Uniwersytecie Wrocławskim zakłócony został porządek podczas otwartego wykładu socjologa, filozofa i eseisty prof. Zygmunta Baumana. Rozpoczęcie wykładu filozofa zakłóciła grupa kilkudziesięciu narodowców, którzy po przywitaniu Baumana przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza zaczęli buczeć, gwizdać i krzyczeć: "Precz z komuną!", "Dutkiewicz, kogo zapraszasz", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Po kwadransie policja, na prośbę organizatorów wykładu, usunęła narodowców.
Dolnośląska policja informowała, że o ewentualnej karze wobec sprawców zdecyduje sąd, do którego skierowano wnioski o ukaranie. W sumie - jak podawała policja - zidentyfikowano 23 osoby, którym grozi kara grzywny. Bezpośrednio po zdarzeniu zatrzymanych zostało 11 osób, zaś później ustalono jeszcze personalia 12 osób.