Prokuratura: sąd nie był bezstronny
Postanowienie sądu w sprawie zażalenia na
zatrzymanie byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka świadczy o braku
bezstronności - twierdzi prokuratura. Zdaniem prok. Marzanny
Muchy-Podlewskiej z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, sąd nie
odniósł się do wszystkich przesłanek zatrzymania Kaczmarka.
06.09.2007 | aktual.: 07.09.2007 00:59
Prokuratura dostrzegła mankamenty w myśleniu sądu
Mucha-Podlewska podkreśliła, że sąd rozpatrując zażalenie pominął zarzut mataczenia i nakłaniania do składania fałszywych zeznań, jaki postawiono Kaczamrkowi.
Stwierdziła, że po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądowego postanowienia, prokuratura dostrzega liczne mankamenty w "rozumowaniu sądu". Mogą być - zdaniem Muchy-Podlewskiej - konsekwencją niedostatecznie wnikliwego zapoznania się przez sąd ze zgromadzonym w aktach śledztwa materiałem dowodowym.
Ponadto uzasadnienie postanowienia zawiera niczym nieuzasadnione stwierdzenia sądu świadczące o jego braku bezstronności przy rozpoznawaniu tego zażalenia, jak również o wykroczeniu przez sąd poza granice zakreślone przepisami prawa - dodała Mucha-Podlewska.
Podkreśliła także, że sąd dokonał oceny przesłanek uzasadniających zatrzymanie Kaczmarka według stanu na dzień dzisiejszy, a nie w dniu zatrzymania.
Jak przypomniała, zatrzymanie Janusza Kaczmarka i pozostałych osób miało na celu zabezpieczenie prawidłowego przebiegu czynności prokuratorskich "poprzez wyeliminowanie możliwości uzgodnienia wersji wyjaśnień".
Dodała, że Kaczmarek stawiał się na wezwania organów ścigania, ale wcześniej był wzywany jako świadek, a nie podejrzany. Nie było żadnej gwarancji, że po zmianie swojej sytuacji procesowej stawi się w wyznaczonym terminie - zaznaczyła.
"Chcielibyśmy by sąd nie kierował się emocjami"
Chcielibyśmy żeby sąd oceniał pracę prokuratorów i przy jej ocenie nie kierował się emocjami czy sytuacją polityczną panującą w naszym kraju- dodała.
Powiedziała także, że na dokumencie z postanowieniem sądu znajduje się data 7 września, podczas, gdy zażalenie Kaczmarka było rozpatrywane 6 września. Jeżeli sąd się pomylił w takiej kwestii, to również nie można wykluczyć, że sąd pomylił się co do innych zagadnień - zaznaczyła Mucha-Podlewska.
Natomiast prokurator Mariusz Jaworski powiedział, że większość z prowadzących śledztwo była za wnioskiem o tymczasowe aresztowanie wobec trzech zatrzymanych (Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego, Jaromira Netzla), ale z powodu wydania "we właściwym trybie" polecenia przez prokuratora krajowego odstąpiono od wystąpienia z wnioskiem o aresztowanie. Według Jaworskiego, w działaniach prokuratury "nie ma żadnego zachowania, które można by określać mianem obstrukcji". Ocena wyrażona przez sąd jest całkowicie krzywdząca i nosi charakter insynuacji - powiedział. Zapewnił, że jedynym celem prokuratury jest zabezpieczenie przebiegu postępowania i zgromadzenie najpełniejszego materiału dowodowego.
Rzeczniczka prokuratury, Katarzyna Szeska, powiedziała natomiast, iż zażalenie adwokata Kaczmarka, Wojciecha Brochwicza, wpłynęło do prokuratury 31 sierpnia, w piątek. Zażalenie to, zostało przekazane sądowi, jak kontynuowała, "bez zbędnej zwłoki" w pierwszy kolejny dzień roboczy czyli w poniedziałek. Dlatego, jej zdaniem, nie można mówić o żadnych opóźnieniach ze strony prokuratury.
Prokuratura potwierdziła, że w czwartek przesłuchiwała byłego szefa CBŚ Jarosława Marca. Prokuratorzy odmówili jednak bardziej szczegółowych informacji na ten temat.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał za "bezzasadne i nieprawidłowe" zatrzymanie przed tygodniem b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, dziś podejrzanego o składanie fałszywych zeznań i nakłanianie do tego b. szefa policji Konrada Kornatowskiego. Tym samym rozpatrujący skargę sędzia Igor Tuleya podzielił argumenty obrońców Kaczmarka, którzy podkreślali, że nie trzeba było zatrzymywać ich klienta, bo deklarował, że stawi się na każde wezwanie. Sąd podejrzewa, że "zatrzymanie podejrzanego służyło innym celom niż dobro śledztwa".
Wiceprezes sądu Jerzy Podgórski powiedział, że prokuratura jako powód zatrzymania Kaczmarka podała obawę zacierania przez niego śladów przestępstwa. W opinii sądu jednak taka groźba nie jest w żaden sposób udokumentowana w aktach sprawy.