Prokuratura: Rumun był w Polsce w dniu przestępstwa
33-letni Rumun Claudiu Crulic, który zmarł w
styczniu po głodówce w krakowskim areszcie, składając wyjaśnienia
w śledztwie podał, że był w Polsce w dniu popełnienia zarzucanego
mu przestępstwa, choć do popełnienia przestępstwa się nie przyznał
- poinformowała prokuratura Okręgowa w Krakowie.
09.04.2008 | aktual.: 11.04.2008 17:05
Najnowszy numer "Tygodnika Powszechnego" podaje, że dotarł do pracownicy biura podróży, według której w dniu popełnienia przestępstwa Claudiu Crulic podróżował autobusem do Włoch. Według "TP", prokuratura zlekceważyła ten trop i nie przesłuchała pilotki autobusu jako świadka.
Żadnych zaniedbań prokuratury w tej sprawie nie było - powiedziała rzeczniczka krakowskiej Prokuratury Okręgowej Bogusława Marcinkowska.
Jak wyjaśniła, akt oskarżenia został sporządzony na podstawie tego, że pokrzywdzony bardzo szczegółowo opisał podejrzanych i wskazał ich na okazanych mu zdjęciach. Był też zapis z monitoringu bankomatów - powiedziała rzeczniczka.
W protokole wyjaśnień podejrzany podał, że był wówczas w Polsce. Powiedział: "Nie pamiętam, kiedy wyjechałem z Polski, na pewno krótko po 11 lipca 2007. Ja 11 lipca byłem w Polsce, byłem w Krakowie". Zarzuty kradzieży dotyczą 11 lipca, a posłużenia się tymi kartami i wypłacenia 22,5 tys. zł - 11 i 12 lipca - przypomniała Marcinkowska.
Sam podejrzany nie negował pobytu w Polsce w dniu popełnienia przestępstwa, twierdził jedynie, że on tego przestępstwa nie popełnił - podkreśliła rzeczniczka krakowskiej prokuratury.
Zebrany w sprawie materiał dowodowy potwierdzał fakt popełnienia przez niego czynów, które są mu zarzucane, stąd nasz akt oskarżenia - mówiła.
Dodała, że jak wynika z informacji uzyskanych z biura podróży "hipotetycznie nie można wykluczyć, że to inna osoba wyjechała korzystając z wcześniej wykupionego biletu". To nie był bilet wycieczkowy, lecz przejazdowy. Z uzyskanej informacji wynikało, że biuro nie legitymowało osób, które posługiwały się danym biletem - powiedziała Marcinkowska.
Aresztowany na potrzeby śledztwa 33-letni Rumun Claudiu Crulic odmówił przyjmowania jedzenia w areszcie i zmarł po czterech miesiącach w szpitalu z powodu wygłodzenia. O sprawie napisał "Tygodnik Powszechny".
Przyczyny śmierci głodowej aresztanta wyjaśnia krakowska prokuratura, która prowadzi postępowanie ws. nieumyślnego spowodowania śmierci. Zdaniem prokuratury, do końca listopada ub.r., kiedy podejrzany pozostawał do dyspozycji prokuratora, nie było żadnych informacji dotyczących jego zachowania w areszcie, w tym protestu głodowego.
Prokuratura zarzuciła Claudiu Crulicowi, iż w lipcu ub. r. ukradł w sklepie portfel z dokumentami i kartami bankomatowymi i kredytowymi, a następnie razem z innymi osobami pobrał z bankomatów na podstawie skradzionych kart 22,5 tys. zł na szkodę okradzionego.
Podejrzany trafił do aresztu we wrześniu. Akt oskarżenia powstał w listopadzie, a w grudniu trafił do sądu. Crulic zmarł w styczniu br. W marcu jego przyjaciółka skazana została nieprawomocnie za udział w tej kradzieży na 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Sprawą śmierci rumuńskiego aresztanta zainteresowała się sejmowa komisja sprawiedliwości oraz rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski.