PolskaProkuratura: niech idą siedzieć na długie lata

Prokuratura: niech idą siedzieć na długie lata

- Za ich rządów korupcja była wizytówką Opola - powiedziała prokurator Beata Kozicka i zażądała 11 lat więzienia dla Leszka Pogana oraz 10 dla Stanisława Dolaty.

Prokuratura: niech idą siedzieć na długie lata

20.09.2006 | aktual.: 20.09.2006 09:38

Wysokość żądanych kar jest dla oskarżonych nokautująca - powiedział nam po rozprawie jeden z adwokatów. Rzeczywiście, zazwyczaj chętni do rozmów i komentarzy, wczoraj oskarżeni w aferze ratuszowej nie powiedzieli ani słowa. Z sali nr 1 Sądu Okręgowego w Opolu wychodzili w milczeniu.

Prokuratorki Beata Kozicka i Violetta Kowalska swoją mowę końcową wygłaszały prawie przez cztery godziny. Na samym końcu przedstawiły propozycję kar:

- dla byłego prezydenta Opola Leszka Pogana 11 lat więzienia, 270 tys. zł grzywny, przepadek 440 tys. zł przyjętych jako łapówki, 10-letni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w organach samorządowych i rządowych oraz 7 lat pozbawienia praw publicznych;

- dla byłego przewodniczącego rady miasta Stanisława Dolaty 10 lat więzienia, 270 tys. zł grzywny, przepadek 728 tys. zł, 10-letni zakaz pracy w urzędach i pozbawienie praw publicznych na sześć lat;

- dla byłego szefa przetargów Remigiusza Promnego (nazywanego „mistrzem przetargów”) 8 lat więzienia, 200 tys. zł grzywny i przepadek 145 tys. zł łapówek. 10-letni zakaz pracy w urzędach oraz pozbawienie praw publicznych na pięć lat;

- dla byłego wiceprezydenta Piotra Kumca: trzy i pół roku więzienia, 108 tys. grzywny, przepadek 60 tys. zł i 7-letni zakaz pracy w urzędach.

Dla oskarżonych, którym zarzucono wręczanie łapówek, prokuratura żąda kar w zawieszeniu, grzywien oraz zakazu prowadzenia działalności gospodarczej, w której korzystaliby z publicznych pieniędzy. Oni przyznali się do winy. Musieli kupować sobie przychylność władz miasta. Opłacali się, by wygrywać przetargi i otrzymywać publiczne zlecenia dla swoich firm.

Prokurator Beata Kozicka w swoim wystąpieniu końcowym nakreśliła obraz skorumpowanego miasta, jakim było Opole za rządów SLD-owskiej ekipy Leszka Pogana. Wykazywała, co straciło społeczeństwo. - Na działaniach włodarzy Opola ucierpiał wizerunek całego województwa. Przedsiębiorcy bali się tu inwestować, bo nie było ich stać na wygórowane żądania władz - mówiła.

Powiedziała też, że zamiast „nasze miasto” Pogan powinien mówić „prywatne miasto”, bo to lepiej oddałoby jego prawdziwe intencje.

Prokurator poinformowała, że główni oskarżeni zgromadzili pokaźny majątek. Mają wille, których wartość wyceniono po 1,5 mln zł. Poganowi zabezpieczono ponadto 60 tys. zł w gotówce, a na bankowym koncie miał pół miliona złotych. Dolata zgromadził jeszcze więcej. - Z piastowanych funkcji uczynili sobie stałe źródło czerpania nielegalnych dochodów. Działali z motywacją zasługującą na szczególne potępienie - tłumaczyła Beata Kozicka.

Jej zdaniem przez cały proces oskarżeni byli butni i nie okazali skruchy. - Z ich ust nie padło skierowane do opolan słowo przepraszam - stwierdziła w emocjonalnym przemówieniu. - Opole przez lata było dławione przez korupcję. Za ich postawę zapłaciło społeczeństwo. Ujawnione przestępstwa to jedynie przysłowiowa kropla w morzu ich całej korupcyjnej działalności.

Za tydzień mowy końcowe będą wygłaszali adwokaci. Można się spodziewać, że zebrane w sprawie dowody będą rozrywali na strzępy. Jako pierwszy wystąpi obrońca Stanisława Dolaty. Były przewodniczący rady miasta nie przyznaje się do żadnego z postawionych mu zarzutów. Propozycje kar przedstawione przez prokuraturę nie są wiążące dla sądu, który wyda w tej sprawie wyrok.

Maciej T. Nowak

Tak było

Beata Kozicka wygłosiła wczoraj najważniejszą mowę końcową w swojej dotychczasowej prokuratorskiej karierze. Do wystąpienia przygotowywała się przez kilka tygodni.

Kozicka w 2003 r. awansowała z prokuratury rejonowej do okręgowej, do prowadzenia śledztwa ratuszowego. Kilka miesięcy wcześniej nto m.in. w tekście „To nie były dobre domy” opisała korupcyjną działalność opolskich notabli. Dopiero wtedy śledztwo nabrało tempa. Zaczęły się aresztowania urzędników.

W maju 2004 r. Beata Kozicka miała ciężki wypadek samochodowy, który wyłączył ją z pracy na kilka miesięcy. Część sprawy trafiła w ręce prokurator Violetty Kowalskiej, która dokończyła wątek Rossmanna i oskarżyła Piotra Synowca. Obie panie razem występowały przed sądem okręgowym w trwającym ponad rok procesie. Wyrok zapadnie najprawdopodobniej pod koniec października br.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)