"Prokuratura kusiła 'łowców skór' złagodzeniem kary"
Obrońcy dwóch sanitariuszy łódzkiego pogotowia, skazanych na kary dożywocia i 25 lat więzienia w procesie "łowców skór" kwestionują przed Sądem Najwyższym zapadłe wobec nich wyroki. - Oskarżeni złożyli obszerne wyjaśnienia, bo byli kuszeni przez prowadzących śledztwo dobrodziejstwem złagodzenia kary - mówili uzasadniając skargi kasacyjne.
27.10.2009 | aktual.: 27.10.2009 11:33
Prokuratura jest za oddaleniem kasacji i uznaniem ich za niezasadne. Podobne stanowisko zawarli pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, którymi są bliscy pacjentów pogotowia, zmarłych po podaniu im pavulonu - leku zwiotczającego mięśnie.
Prawnicy skazanych sanitariuszy Andrzeja N. i Karola B. przekonywali, że gdyby nie postawa ich klientów w śledztwie, gdy obaj przyznali się do zarzuconych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia, nie byłoby w ogóle procesu "łowców skór". - Byli kuszeni perspektywą nadzwyczajnego złagodzenia kary - mówiła mec. Jowita Gordon, obrońca Karola B. Mec. Jacek Kłosiński, obrońca Andrzeja N. tym faktem tłumaczył, że jego klient na etapie procesu sądowego, zmienił wyjaśnienia i odwołał przyznanie się do winy. Mimo to - twierdzili adwokaci - obaj sanitariusze zasługują na nadzwyczajne złagodzenie kary.
Obrońca trzeciego z podsądnych - lekarza z pogotowia Janusza K., skazanego na sześć lat więzienia za niewłaściwą farmakoterapię wobec osób zmarłych - przekonywał Sąd Najwyższy, że w całej sprawie można mówić najwyżej o przestępstwie nieumyślnym jego klienta, a może nawet nie ma tu mowy o przestępstwie. - To uchybienia, które nie powinny się zdarzyć, ale spójrzmy na sprawę realnie - na pracę lekarza pogotowia, który musi podejmować błyskawiczne decyzje - apelował mec. Piotr Kuć. Podkreślał, że pacjenci pogotowia byli w większości przypadków osobami starszymi, cierpiącymi od lat na różne choroby.
Sąd Najwyższy rozpoczął rozpoznawanie kasacji obrony dwóch byłych sanitariuszy oraz lekarza łódzkiego pogotowia ratunkowego, skazanych prawomocnie w głośnej aferze "łowców skór" na kary dożywocia, 25 lat oraz sześciu lat więzienia. Ich adwokaci wnoszą o uchylenie tych wyroków i zwrot sprawy sądom w Łodzi. Akta sprawy są obszerne, rozprawa w SN potrwa wiele godzin.
W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może nawet celowo zabijano pacjentów. Alarmowano, że są poszlaki, iż niektórym chorym podawano pavulon - lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć. Po żmudnym śledztwie i długim procesie w 2007 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał b. sanitariuszy za zabójstwo pięciu pacjentów. B. lekarzy skazano za narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli. Wszystkich uznano też za winnych wyłudzenia pieniędzy od rodzin zmarłych i przyjęcia pieniędzy od firm pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach.
W czerwcu 2008 r. wyroki te utrzymał Sąd Apelacyjny w Łodzi, który oddalił apelacje obrony. W kasacjach do SN obrońcy sanitariuszy Andrzeja N. i Janusza K. wnieśli o uchylenie wyroków i zwrot sprawy sądowi okręgowemu. Adwokat lekarza Karola B. chce zwrotu sprawy sądowi apelacyjnemu, gdzie - jak twierdzi - nie rozważono wszystkich zarzutów jego apelacji.