Prokuratura: ksiądz nie namawiał do zabójstwa dziecka
Częstochowska prokuratura, która bada
sprawę domniemanego nakłaniania przez księdza lekarki do
pozbawienia życia nowo narodzonego dziecka, nie zgromadziła dotąd
materiału dowodowego, który potwierdzałby taką wersję zdarzeń.
06.08.2008 | aktual.: 06.08.2008 14:06
O wynikach śledztwa poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Romuald Basiński. Niewykluczone, że sprawa zostanie umorzona. Prokuratura planuje natomiast wystąpienie do sądu w sprawie ustalenia, czy ksiądz z podczęstochowskich Janik jest ojcem tego dziecka. Ksiądz wobec swoich przełożonych zaprzeczył, jakoby był ojcem dziewczynki, a w prokuraturze odmówił wyjaśnień na ten temat.
Ksiądz Wieńczysław Ł. towarzyszył w połowie lipca w szpitalu ciężarnej kobiecie. Miała ona przez trzy dni odmawiać poddania się cięciu cesarskiemu, choć doradzali to lekarze, obawiający się o życie dziecka w związku z uszkodzeniem łożyska. Ostatecznie jednak zgodziła się na zabieg i dziecko urodziło się zdrowe.
Mężczyzna miał jednak ze złością przyjąć fakt szczęśliwych narodzin, a potem podejść do jednej z lekarek i zapytać, czy można zrobić coś, żeby dziecko nie żyło. Śledztwo wszczęto, kiedy pracownicy szpitala, gdzie dziewczynka przyszła na świat, powiadomili o tym fakcie organy ścigania.
Księdzu dotychczas nie postawiono zarzutu. W prokuraturze kategorycznie zaprzeczył, jakoby miał nakłaniać do zabójstwa noworodka. Do dzisiaj nie zgromadzono materiału dowodowego, który uzasadniałby postawienie zarzutu. Nie jest wykluczone, że kryminalny wątek tej sprawy zostanie umorzony - powiedział prok. Basiński.
Lekarka, której ksiądz miał mówić o pozbawieniu dziecka życia, przebywa obecnie na urlopie. Po powrocie ma zostać ponownie przesłuchana. Prok. Basiński zaznaczył jednak, że nie można rozpatrywać sytuacji na podstawie "jednego, wyrwanego z kontekstu zdania", które padło w szczególnych okolicznościach - tuż po porodzie. Przypomniał, że ksiądz uczestniczył i pomagał w przygotowaniach do narodzin dziecka w rodzinnym domu jego matki, a także opiekował się kobietą.
Prokuratura rozważa jednak wystąpienie do sądu o ustalenie ojcostwa, o ile ojciec dziecka sam wcześniej nie uzna go za swoje. Procedury tej dokonuje się za zgodą matki w urzędzie stanu cywilnego. Kobieta w prokuraturze zeznała, że ksiądz nie jest ojcem jej dziecka.
Prokuratura będzie się domagać badań genetycznych. Wniesie też o ustalenie alimentów dla dziecka i świadczenie na rzecz matki. Takie kroki prokuratura może podjąć za jakieś 2-3 miesiące, kiedy kobieta dojdzie do siebie po porodzie. Ma to na celu dobro dziecka, które musi mieć źródło utrzymania - podkreślił Basiński.
Matka i dziecko pozostają pod opieką wyznaczonego przez sąd rodzinny kuratora.
Sprawę bada też Kuria Archidiecezjalna w Częstochowie. Do czasu jej wyjaśnienia ksiądz Wieńczysław Ł. został zawieszony w obowiązkach proboszcza, a do pełnienia posługi w parafii wyznaczono innego kapłana. Według relacji rzecznika Kurii ks. Andrzeja Kuliberdy, ksiądz twierdzi, że jedynie pomagał kobiecie będącej w trudnej sytuacji oraz że jego słowa wypowiedziane do lekarki zostały przekręcone.