Prokuratura kontra "Rzeczpospolita"
Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Maciej Łukasiewicz został formalnie podejrzanym w sprawie karnej. Wczoraj prokurator postawił mu zarzuty odmowy opublikowania sprostowania. Prawnicy oceniają, że w podobnej sytuacji z dnia na dzień mogą znaleźć się wszyscy redaktorzy naczelni w Polsce, a prokuratura stanie się narzędziem walki z wolnymi mediami.
11.07.2003 07:15
Donos przeciwko gazecie złożył do prokuratury toruński sędzia Zbigniew Wielkanowski. W ubiegłym roku krytycznie pisano o przeprowadzonym przez skład pod jego przewodnictwem procesie w sprawie tzw. strzelaniny w toruńskim sądzie. Adwokat występujący w imieniu redakcji odmówił publikacji pisma polemizującego z ocenami gazety, niemającego w jego ocenie formy sprostowania.
Prokurator prowadzący postępowanie przeciwko naczelnemu "Rz" sam wcześniej w publikacjach chwalił Wielkanowskiego za sposób wykorzystania świadka incognito w procesie, który "Rz" skrytykowała. Jak pisze gazeta, po otrzymaniu donosu od sędziego, bez sprawdzenia czegokolwiek, polecił policji wezwanie redaktora Łukasiewicza i postawienie mu zarzutów. Policja się z tym jednak wstrzymała, więc wczoraj zrobił to sam.
Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich pyta czy w tej sprawie chodzi o interes społeczny, czy o interesy konkretnej grupy zawodowej? "Każdy rozsądny człowiek może interpretować działania prokuratury jako chęć wywarcia nacisku na prasę" - uważa.
Według dr hab. Ewy Nowińskiej, dyrektora Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ, jest tyle środków cywilnoprawnych, że angażowanie aparatu państwa, i to organów ścigania, powinno być ostatecznością. "To jest załatwianie rękami państwa ochrony własnych dóbr osobistych" - uważa.