Prokuratura bada przetargi dla kontyngentu w Afganistanie
Wojskowa prokuratura prowadzi dwa śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy przetargach na wyposażenie polskiego kontyngentu w Afganistanie. Zamówiony sprzęt do dziś nie dotarł do żołnierzy. Mowa o kontraktach, które łącznie opiewały na prawie 150 mln zł.
26.06.2012 | aktual.: 26.06.2012 14:52
- Chodzi o podejrzenie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez żołnierzy z komórek MON w toku realizowania zamówień publicznych na dostawy sprzętu wojskowego dla kontyngentu w Afganistanie - powiedział płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Za takie przestępstwo grozi do trzech lat więzienia.
Szeląg nie chciał ujawnić szczegółów śledztw. Przyznał, że wszczęto je 23 maja br. po doniesieniach medialnych.
Kilka miesięcy temu w programie TVN24 podano, że wojsko miało dostać zupełnie inny system rozpoznania i dozorowania na bazie transporterów Rosomak niż zamawiany oraz że większość parametrów technicznych nie zgadzała się ze specyfikacją. Karę umowną za niewywiązanie się z kontraktu miano zamienić z 15 proc. wartości umowy na 5 proc. Wielokrotnie miano też zmieniać termin odbioru sprzętu.
Szeląg powiedział, że wartość tego kontraktu wynosiła 45 mln zł. Według prokuratora zamawiany sprzęt miał trafić do wojska latem 2011 r. - Ale tak się nie stało - dodał prokurator.
Drugi przetarg dotyczył systemu ochrony własnej, który miał w Afganistanie chronić śmigłowce przed wystrzelonymi rakietami. - Umowa opiewała na 100 mln zł - powiedział Szeląg. Także ten sprzęt do dziś nie znalazł się na wyposażeniu - podkreślił.
Szeląg zaznaczył, że oba śledztwa mogą być długotrwałe i skomplikowane. Są one oddzielne, bo dotyczą różnych zamówień z 2010 r. i występują w nich inne osoby.