Prokuratorzy zakończyli odczytywanie aktu oskarżenia Hopa
Krakowscy prokuratorzy Paweł Baca i Marek Pubrat zakończyli odczytywanie aktu oskarżenia w procesie byłego prokuratora apelacyjnego z Katowic Jerzego Hopa. Zajęło im to - na dwóch rozprawach - dziewięć godzin.
04.03.2005 | aktual.: 04.03.2005 16:46
Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Hop odpowiada m.in. za wyłudzenie od firm ponad 1,7 mln zł. Oskarżony złoży wyjaśnienia prawdopodobnie na następnej rozprawie - 10 marca.
Cały akt oskarżenia liczy blisko 400 stron. Po odczytaniu zarzutów, zawierających setki kwot, numerów faktur i nazw podmiotów gospodarczych, od których Hop miał wyłudzać pieniądze, prokuratorzy za zgodą sądu nie przedstawili całego uzasadnienia oskarżenia, a jedynie jego główne motywy. Zajęło im to około godziny.
Prokurator Pubrat liczy, że jeżeli proces będzie się toczył sprawnie, postępowanie dowodowe może się zakończyć jeszcze przed wakacjami. Sąd wyznaczył terminy rozpraw do maja. Do przesłuchania jest prawie 300 świadków. Pokrzywdzonych jest 65 firm i osób.
Proces byłego prokuratora apelacyjnego rozpoczął się 16 lutego. Jeszcze zanim sąd otworzył przewód sądowym, obrona domagała się zwrotu akt do prokuratury. Hop twierdził, że prokuratura złamała procedurę karną, wnosząc do sądu akt oskarżenia w tej sprawie i równocześnie prowadząc przeciwko niemu śledztwo dotyczące podobnych przestępstw. Sąd odrzucił wniosek obrony.
Z aktu oskarżenia wynika, że zarzucane Hopowi wyłudzenia miały miejsce od września 1993 do marca 2002 r. Prokurator miał zapraszać szefów firm na spotkania, podczas których przedstawiał im trudną sytuację prokuratury, wskazując na jej potrzeby i braki np. w zakresie sprzętu biurowego.
Hop miał tłumaczyć przedsiębiorcom, że kupowany za ich pieniądze sprzęt musi być kompatybilny z już posiadanym, proponował więc, że sam załatwi formalności z firmą, która jest stałym dostawcą prokuratury. W ten sposób, nie budząc podejrzeń, brał pieniądze, darczyńcom dając później faktury wystawiane przez Krzysztofa G. - uważa prokuratura.
W sprawie nie dopatrzono się wątku korupcyjnego i nie stwierdzono, aby w zamian za darowizny H. miał coś przedsiębiorcom obiecywać.
Poza wyłudzeniami Hop odpowiada też m.in. za podrabianie dokumentów, które posłużyły do wyłudzeń i nakłanianie do fałszywych zeznań. Hop nie zgadza się z zarzutami. W prokuraturze utrzymywał, że cała sprawa to zmowa, splot okoliczności. Grozi mu do 10 lat więzienia. Do zarzutów przyznał się Krzysztof G. W przeciwieństwie do Hopa, który jest aresztowany od ponad dwóch lat, G. odpowiada w procesie z wolnej stopy.
Prokuratura podkreśla, że charakter i sposób dokonywania przestępstw wyraźnie wskazuje, że Hop wykorzystywał swoją pozycję do oszukiwania firm. "W ten sposób podważył zaufanie do wymiaru sprawiedliwości" - powiedział w uzasadnieniu oskarżenia prokurator Baca.
O tym, że Hop wydaje więcej, niż zarabia, mieszka w luksusowej willi i jeździ drogim autem, napisał w kwietniu 2002 roku tygodnik "Newsweek". Ówczesna minister sprawiedliwości Barbara Piwnik przekazała sprawę do zbadania krakowskiej prokuraturze.