Prokuratorzy inwigilowali sędziów i fałszowali dokumenty
W poniedziałek przed Sądem Najwyższym
ostrołęccy sędziowie zarzucili policji i prokuraturze, że walcząc
z korupcją, posunęły się do: fałszowania i zatajania dokumentów,
celowego manipulowania dowodami, inwigilowania sędziów i
"przekroczenia granic porozumienia między przestępcami a organami
ścigania" - wylicza "Gazeta Wyborcza".
23.10.2007 | aktual.: 23.10.2007 06:44
Sąd Najwyższy zajmował się immunitetem sędziego Ryszarda W. z Ostrołęki. I ostatecznie uznał, że nie ma powodu, by go uchylać.
Prokuratura chciała W. postawić zarzut przyjęcia 5 tys. zł łapówki za zawieszenie wykonania kary skazanemu w 2003 r. Pawłowi L. Według prokuratury pieniądze potrzebne sędziemu były na naprawę kupionej wtedy, używanej toyoty corolli. W rzeczywistości sędzia kupił samochód kilka miesięcy wcześniej. Sprzedał stary, na koncie miał oszczędności dwukrotnie przekraczające zarobki i kwotę rzekomej łapówki.
Śledztwo opiera się na pomówieniach notorycznej oszustki Bożeny B. (trzy wyroki, czwarta sprawa w sądzie), jej konkubenta (przedstawiał się w śledztwie jako wróżbita). To Bożena B. krzyczała do skazujących ją sędziów: Ja tego tak nie zostawię, zobaczycie jeszcze!.Napisała do policji anonim, podając się za pracownika sądu, wskazując na Marię K., kierowniczkę jednego z sekretariatów i sędziów, rzekomych łapówkarzy. Tak się zaczęło.
W I instancji immunitetu nie stracił sędzia Ryszard W. A w poniedziałek prokurator przegrał w Sądzie Najwyższym zażalenie. Dopiero tu obrońcy sędziego poznali dowody jego rzekomej winy. I zdębieli.
Zdaniem ostrołęckich sędziów policjanci pracujący nad sprawą posunęli się do sfałszowania opinii kryminalistycznej, a prokurator to zatwierdził i użył w śledztwie. Bo jednym z dowodów jest kaseta z prywatnej rozmowy Barbary B. z kierowniczką sekretariatu. Nagranie spisał biegły ekspert, ale prowadzący śledztwo policjant spisał je na nowo i tam, gdzie biegły niesłyszalne fragmenty wykropkował, wpisał "nazwiska adwokatów, prokuratorów, sędziów". Tak spreparowany protokół - pisze sędzia Ryszard W. do SN - "uznany został za jeden z filarów oskarżenia".
Dalej wymienia: celowe manipulowanie dowodami (bo prokuratura pominęła świadczące o jego niewinności dokumenty dotyczące toyoty); powoływanie się na nieistniejące dowody (m.in. karty w aktach, których nie znaleźli sędziowie SN); wieloletnie inwigilowanie sędziów (o czym świadczyć mają policyjne notatki).
Dalsze zarzuty sędziów wobec śledczych: przekroczenie granic porozumienia organów ścigania z przestępcami (wszyscy pomawiający sędziów mieli z tego korzyści, np. kary w zawieszeniu, uchylane areszty), a funkcjonariusze awanse - np. prokurator z prokuratury rejonowej aż do elitarnego biura do walki ze zorganizowaną przestępczością, jeden z funkcjonariuszy na zastępcę komendanta miejskiego; stosowanie tzw. aresztów wydobywczych i przecieków do mediów itp.
W najbliższych dniach ostrołęccy sędziowie złożą zawiadomienie o przestępstwie. Z nazwiska wskazani zostaną dwaj policjanci prowadzący korupcyjne śledztwo, nadzorujący ich prokurator i jego przełożeni. (PAP)