Prokuratorskie śledztwo ws. warunków pracy Polaków przy produkcji samochodów w Czechach
Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszów
wszczęła śledztwo w sprawie Polaków pracujących przy produkcji
samochodów w Czechach. Chodzi o sprawdzenie, czy polscy pracownicy
byli tam zastraszeni, zmuszani do pracy na dwie zmiany, źle
wynagradzani.
24.10.2006 | aktual.: 27.07.2007 10:27
Jak poinformował szef tej prokuratury Bogusław Olewiński, śledztwo zostało wszczęte w oparciu o pisemne skargi sześciu byłych pracowników fabryki w Czechach, które do prokuratury trafiły z Wojewódzkiego Urzędu Pracy, oraz na podstawie artykułu prasowego.
Chodzi o publikację w Gazecie Wyborczej w ubiegłym tygodniu. Według dziennika Polacy pracujący w czeskiej Zetka Auto, podwykonawcy Skody, byli terroryzowani, źle wynagradzani, zmuszani do pracy przez 16 godzin, a w razie odmowy karani potrąceniami w wynagrodzeniu lub utratą kilku dni urlopu, a nawet biciem. Ponadto mieszkali w nieogrzewanym baraku z ograniczonym dostępem do ciepłej wody.
W naborze pracowników do Czech pomagał Wojewódzki Urząd Pracy (WUP) w Rzeszowie. Obecnie nabór został wstrzymany do czasu wyjaśnienia sprawy. Sześć osób, które wróciły z Czech, złożyło w WUP oficjalne zażalenia. Urząd przekazał je prokuraturze i Państwowej Inspekcji Pracy.
Olewiński zaznaczył, że śledztwo wszczęto "w sprawie" a nie "przeciwko", i dopiero po ustaleniu faktów prokuratura ma możliwość postawienia zarzutów lub umorzenia śledztwa. Prokurator nie wykluczył, że w śledztwie konieczne będzie skorzystanie z pomocy prawnej z zagranicy.
Decyzję o przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego w tej sprawie podjęła jeszcze w piątek Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie po analizie prasowego artykułu. Zlecenie skierowano do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, a ta wyznaczyła prokuraturę rejonową dla miasta Rzeszów.
Opisywane w tej publikacji fakty mogą stanowić występek uporczywego i złośliwego naruszania praw pracowniczych, co w polskim prawie jest przestępstwem. Dlatego prokurator apelacyjny z urzędu zdecydował o podjęciu czynności wyjaśniających- mówił wówczas rzecznik prokuratury apelacyjnej Jan Łyszczek.