PolskaProkuratorskie śledztwo po wypadku w Łaziskach, 14 osób wciąż w szpitalach

Prokuratorskie śledztwo po wypadku w Łaziskach, 14 osób wciąż w szpitalach

Śledztwo w sprawie tragicznego czwartkowego wypadku autobusu w Łaziskach Górnych (Śląskie), w którym dwie osoby zginęły, a ponad 20 zostało rannych, wszczęła Prokuratura Rejonowa w Mikołowie. W czterech śląskich szpitalach wciąż pozostaje 14 osób, stan części z nich jest poważny.

Prokuratorskie śledztwo po wypadku w Łaziskach, 14 osób wciąż w szpitalach
Źródło zdjęć: © PAP

27.04.2007 | aktual.: 27.04.2007 12:51

Jadący wąską uliczką rozpędzony autobus miejski linii 45, którego kierowca prawdopodobnie stracił nad nim panowanie, uderzył w zaparkowaną w tym rejonie osobową skodę i zmiażdżył ją, przyciskając do ściany budynku, w którym była apteka. Zginęła 39-letnia niewidoma kobieta i niespełna 2-letnia dziewczynka. Nie były spokrewnione.

Wszyscy poszkodowani to jadący autobusem, w tym kierowca, który w ciężkim stanie przebywa w szpitalu w Sosnowcu. Nie ma na razie wyników badań jego trzeźwości - badania alkomatem na miejscu wypadku było niemożliwe ze względu na poważne obrażenia. Z tego samego powodu nie można było na razie mężczyzny przesłuchać. Hipotezą śledczą, którą prokuratura bierze poważnie pod uwagę, jest rozszczelnienie gaśnicy proszkowej w kabinie kierowcy.

Jak poinformował prokurator rejonowy w Mikołowie Bogusław Rolka, śledztwo prowadzone jest w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem w postaci śmierci dwóch osób oraz ciężkiego uszczerbku na zdrowiu u kilku innych osób.

Prawdopodobnie jeszcze dziś biegły zbada, czy rzeczywiście mogło dojść do rozszczelnienia gaśnicy i jaki był jej stan. Z kolei ocena stanu technicznego całego autobusu potrwa zapewne kilka dni. Jednocześnie zleciliśmy biegłym ocenę stanu osób poszkodowanych, wiemy jednak, że stan części z nich jest poważny - to na przykład uszkodzenia kręgosłupa czy miednicy - powiedział prok. Rolka. Prokuratura będzie też sprawdzać, czy kierowca nie był chory lub pod wpływem leków.

Do wypadku doszło w czwartek krótko po godz. 17. Feralny kurs realizowany był na zlecenie Miejskiego Zarządu Komunikacji Tychy przez prywatną firmę przewozową. Autobus najechał na zaparkowaną przed budynkiem skodę, po czym uderzył w ścianę budynku zakładu pielęgnacyjno-opiekuńczego, w którym mieści się też apteka.

Część rannych o własnych siłach wyszła z autobusu, cztery osoby pozostały uwięzione w pojeździe - uwolnili je strażacy za pomocą narzędzi hydraulicznych. Potem przy pomocy poduszek pneumatycznych i lewarków ratownicy podnieśli autobus, aby przeszukać wrak skody. Wskutek uderzenia naruszona została ściana nośna budynku, inspektor budowlany zalecił zabezpieczenie budynku.

Jak poinformował rzecznik Urzędu Miasta w Tychach Robert Rajczyk, specjalny zespół, który koordynuje pomoc dla poszkodowanych w wypadku, powołał prezydent Tychów. Członkowie zespołu są w stałym kontakcie z lekarzami ze szpitali, do których trafili ranni w wypadku. Urząd Miasta Tychy postara się zapewnić wszelką możliwą pomoc poszkodowanym w tym zdarzeniu. Na początek, zgodnie z sugestiami lekarzy, z pacjentami tymi spotka się psycholog zatrudniony przez Urząd Miasta - powiedział Rajczyk. Niezależnie od tego pomoc psychologiczną zapewniła także śląska policja.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)