Prokurator żąda siedmiu lat więzienia dla "barona" SLD
Kar od roku pozbawienia wolności w zawieszeniu
do siedmiu lat więzienia zażądał prokurator dla 23 osób
oskarżonych w sprawie niegospodarności w Wojewódzkim Funduszu
Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Łodzi w latach
1999-2000. Najwyższej kary - siedmiu lat więzienia - prokurator domaga się
dla b. "barona" SLD, b. posła Andrzeja Pęczaka.
03.12.2008 | aktual.: 03.12.2008 13:27
Według oskarżenia w związku z ich działalnością Fundusz stracił ponad 42 mln zł.
Oprócz kary więzienia sąd wnosi o grzywnę dla Pęczaka w wysokości 420 tys. zł i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk m.in. w organach samorządu terytorialnego i w Funduszu.
Oskarżyciel chce także, by Pęczak - wraz z innymi oskarżonymi - naprawił szkodę w mieniu Funduszu w wysokości ok. 38 mln zł.
Na ławie oskarżonych obok Pęczaka zasiadają m.in. b. marszałek województwa z ramienia SLD Waldemar Matusewicz, b. szef łódzkiego PSL Wiesław S., b. prezes Funduszu Marek K. oraz b. członkowie zarządu i rady nadzorczej tej instytucji.
Prokurator Rafał Sławnikowski przypomniał, że Pęczakowi zarzuca się sprawstwo polecające do inwestycji, którą śledczy ocenili jako niegospodarną, i wyrządzenie w ten sposób szkody m.in. w mieniu Funduszu w kwocie powyżej 42 mln zł. - Zgodnie z aktem oskarżenia wydał on takie polecenia, aby podejmować inwestycje, które skutkowały taką szkodą - powiedział Sławnikowski.
Andrzej Pęczak nie chciał komentować żądania prokuratora.
Dla Waldemara Matusewicza prokurator domaga się kary 3 lat pozbawienia wolności i pięcioletniego zakazu zajmowania stanowisk m.in. w organach samorządu terytorialnego i w Funduszu. Wobec b. szefa łódzkich ludowców Wiesława S. prokurator domaga się kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i dwuletniego zakazu zajmowania stanowisk w jednostkach samorządu terytorialnego.
Dla b. prezesa Funduszu Marka K., który współpracował w tej sprawie z prokuraturą, oskarżyciel zażądał kary 11 miesięcy więzienia, 70 tys. zł grzywny i 10-letniego zakazu zajmowania stanowisk.
- Rola Marka K. jest niewątpliwie istotna jako źródła dowodowego w tej sprawie. Z tego powodu kara, o którą wnoszę wobec niego jest znacznie niższa, chociaż jeśli wziąć pod uwagę przepisy dotyczące kary dla osób współpracujących z prokuraturą, to jest to kara najwyższa z przewidzianych przez kodeks - zaznaczył prok. Sławnikowski.
Dla oskarżonych, którzy wówczas byli członkami zarządu WFOŚiGW prokurator domaga się kar od 4 lat i trzech miesięcy do 4,5 roku więzienia i wysokich grzywien. Wobec b. członków rady nadzorczej oskarżyciel wnosił o kary od roku w zawieszeniu do 3,5 roku więzienia i kar grzywny.
Wobec wszystkich zażądał także kilkuletnich zakazów zajmowania stanowisk w Funduszu i jego spółkach. Oskarżenie chce także, aby wszyscy solidarnie naprawili szkody w łącznej wysokości ok. 38 mln zł.
Na pięciu kolejnych grudniowych terminach rozpraw mowy końcowe mają wygłosić obrońcy i oskarżeni, którzy nie przyznają się do winy. Wyrok w tej sprawie zapadnie prawdopodobnie w styczniu.
Proces toczył się ponad 2,5 roku. Sąd miał do przesłuchania ponad 140 świadków; jednym z nich był m.in. b. premier Leszek Miller.
Zarzuty dotyczą przeznaczania pieniędzy na cele niezgodne ze statutem Funduszu. Inwestycje okazały się chybione i przyniosły wielomilionowe straty. Zdaniem prokuratury, olbrzymie szkody przyniosły Funduszowi m.in. zakup akcji Banku Częstochowa czy pożyczki udzielane rodzinie Kazimierza Grabka - "króla żelatyny".
Według prokuratury, zarówno Pęczak, jak i Matusewicz mieli wpływać na decyzje podejmowane przez prezesa WFOŚiGW Marka K. Pęczak był w tym czasie (w latach 1999-2000) przewodniczącym klubu radnych SLD w sejmiku województwa łódzkiego i szefem tej partii w Łódzkiem. Z kolei Matusewicz pełnił funkcję marszałka województwa łódzkiego.
Wspólne zarzuty stawiane Pęczakowi i Matusewiczowi dotyczą nabycia przez Fundusz papierów dłużnych spółki Leasco SA, co miało związek z zamiarem przejęcia pakietu kontrolnego akcji Banku Częstochowa oraz zakupu od kilku spółek i osób prywatnych 218 tys. akcji tego banku po cenie znacznie przewyższającej cenę giełdową akcji. Fundusz stracił na tych operacjach prawie 28 mln zł.
W śledztwie obaj nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw. B. poseł wyjaśniał, że tylko interweniował w sprawach Funduszu, a b. marszałek stwierdził, że zarzuty wobec niego opierają się na pomówieniach Marka K. Jego zdaniem, stał się on "kozłem ofiarnym afery w Funduszu".
B. prezes funduszu Marek K. oraz b. członków zarządu oskarżono o przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków i wyrządzenie ponad 42 mln zł szkody w mieniu Funduszu. Zarzuty sprawstwa polecającego na karalnej niegospodarności na taką samą kwotę oraz miliona złotych w mieniu spółki-córki Funduszu, sieradzkiej "Warty", przedstawiono także Pęczakowi.
Zarzuty stawiane b. władzom funduszu i Pęczakowi dotyczą również sprawy udzielenia dwóch pożyczek - łącznie ponad 8,4 mln zł - na zakład utylizacji odpadów poubojowych w Zgierzu należącego do rodziny "króla żelatyny" Kazimierza Grabka. Oskarżeni są oni również w sprawie udzielenia prawie milionowej pożyczki firmie odzieżowej Pilica w Tomaszowie Mazowieckim oraz kupno akcji tej spółki za 5 mln zł.
Prokuratura oskarżyła też b. barona SLD o wyłudzenie wspólnie z Markiem K. i Szczepanem M. na podstawie fikcyjnych umów 40 tys. zł z kasy Agencji Poszanowania Energii, jednej ze spółek-córek Funduszu.