Prokurator z Katowic przyznał się do korupcji
Prokurator z Katowic, oskarżony o
przyjmowanie lub żądanie łapówek od sprawców wypadków drogowych,
przyznał się do większości postawionych mu zarzutów. Przed Sądem Rejonowym w Pszczynie (Śląskie) rozpoczął się jego
proces.
28.01.2005 | aktual.: 28.01.2005 14:20
Z ustaleń śledztwa wynika, że 38-letni Mirosław M., który pracował w Prokuraturze Rejonowej Katowice Centrum-Zachód, umarzał za pieniądze śledztwa przeciwko kierowcom i zwracał im prawo jazdy. Przyjął łącznie ok. 20 tys. zł. Został aresztowany w grudniu 2003 r.
Oskarżony powiedział przed sądem, że generalnie zgadza się z oskarżeniem, ale kwestionuje zarzut, że z przyjmowania łapówek uczynił sobie stałe źródło dochodu. Mirosław M. chciał, by jego proces był tajny. Jak argumentował, ujawnienie jego motywów działania mogłoby narazić jego dobra osobiste. Sąd zdecydował, że za zamkniętymi drzwiami będą się toczyły tylko te rozprawy, podczas których mowa będzie o stanie zdrowia oskarżonego.
Razem z Mirosławem M. na ławie oskarżonych zasiadają dwie osoby, które - zdaniem oskarżenia - wręczyły mu łapówki, ale nie przyznały się do tego w czasie śledztwa. Jedną z nich jest kobieta, która, jak wynika ze śledztwa, zapłaciła prokuratorowi za zwrócenie prawa jazdy jej synowi, oraz mężczyzna, który spowodował wypadek po pijanemu i chciał za pieniądze uniknąć surowych konsekwencji.
Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami karnymi dotyczącymi korupcji, osoba, która wręczy łapówkę i dobrowolnie powiadomi o tym prokuraturę lub policję, nie podlega karze. W ten sposób oskarżenia uniknęły inne osoby, które przyznały się, że wręczyły prokuratorowi pieniądze.
Prokuratura Okręgowa w Katowicach postawiła Mirosławowi M. 17 zarzutów. Poza przyjmowaniem lub żądaniem łapówek oskarżyła go też o utrudnianie śledztw oraz nakłanianie policjanta do składania fałszywych zeznań i zniszczenia dokumentów. Do wielu z tych przestępstw mężczyzna przyznał się jeszcze w czasie śledztwa. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Mirosław M., który był prokuratorem od 1996 roku, został zatrzymany w grudniu 2003 r. tuż po przyjęciu 5 tys. zł łapówki za umorzenie postępowania w sprawie wypadku, w którym zginęła starsza kobieta, i zwrócenie prawa jazdy sprawcy tego wypadku. Wręczenie pieniędzy zarejestrowała ukryta kamera telewizji TVN.
Po opublikowaniu w mediach materiałów na temat Mirosława M. do prokuratury zaczęły zgłaszać się inne osoby, które wręczyły mu łapówki. Niedługo po zatrzymaniu mężczyzna został odsunięty od obowiązków, a sąd dyscyplinarny zgodził się na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej, uchylając mu immunitet.
Ze śledztwa wynika, że prokurator M. najczęściej brał pieniądze od kierowców, którzy spowodowali wypadki po pijanemu. Z inicjatywą "załatwienia sprawy" - zwrotu prawa jazdy lub umorzenia śledztwa - zwykle wychodził sam. Propozycja korupcyjna padała w bezpośrednich rozmowach w prokuraturze lub telefonicznie.