Prokurator: sprawa brata Bondaryka była zawieszona od 2006 r.
Śledztwo w sprawie brata szefa ABW Krzysztofa
Bondaryka, podejrzanego o kupno złota z przemytu, fałszywe
zeznania i przestępstwa skarbowe, jest zawieszone od października
2006 r. - ujawnił wiceprokurator generalny Andrzej Pogorzelski na
sejmowej komisji sprawiedliwości.
W zeszłym tygodniu "Rzeczpospolita" poinformowała, że brat Bondaryka, współwłaściciel jubilerskiej spółki Sandra, jest zamieszany w sprawę z połowy lat 90. przemytu 700 kilogramów złota z Belgii na Białoruś i do Obwodu Kaliningradzkiego, co - według informatorów gazety - nie byłoby możliwe bez wsparcia służb specjalnych. Jak przypominał autor tekstu, Krzysztof Bondaryk stał wtedy na czele delegatury UOP w Białymstoku.
Źródła, na które powołuje się gazeta, twierdzą, że to właśnie Bondaryk oraz adwokat Władysław H., podejrzany o udział w porwaniu, stoją za dymisją szefa Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku Krzysztofa Luksa, który nadzorował rozpracowywanie tej sprawy przez śledczych. Gazeta twierdzi, że prokurator krajowy Marek Staszak planował pozostawić Luksa na stanowisku, ale inna była decyzja ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Krzysztof Bondaryk twierdzenia gazety uznał za "nieprawdziwe i naruszające dobra osobiste" i pozwał autora tekstu, naczelnego i wydawcę gazety o ochronę dóbr osobistych. Redakcja podtrzymuje to, co napisała.
Posłowie PiS z sejmowej komisji sprawiedliwości chcieli pytać o to Ćwiąkalskiego. W jego imieniu wyjaśnień udzielał prok. Pogorzelski.
Poinformował on, że prokuratura zarzuciła bratu szefa ABW kupno wartego 1,7 mln zł złota, o którym wiedział, że pochodzi z przestępstwa, zaniżenie w zeznaniach PIT przychodu firmy o 1,7 mln zł, uszczuplenie należności podatkowych o 397 tys. zł oraz fałszywe zeznania w sprawie tego złota.
Śledztwo w tej sprawie jest jednak zawieszone od 2 października 2006 r., w związku z tym, że trwa proces restrukturyzacji należności publiczno-prawnych. Prokuratura czeka na zakończenie tego procesu - ujawnił Pogorzelski. Ustawa z 2002 r., autorstwa ówczesnego wicepremiera Grzegorza Kołodki, pozwalała zadłużonym firmom wyjść z długów podatkowych i zaległości wobec ZUS. Jeśli przez konkretny okres przedsiębiorcy płacili w terminie, fiskus i ZUS umarzali im dług.
Czy tu nie chodzi o doprowadzenie do przedawnienia sprawy? - dopytywał Jerzy Kozdroń (PO). Pogorzelski odpowiadał, że sprawa wymaga analizy i ma jej dokonać prokuratura w Lublinie, gdzie przeniesiono sprawę z Białegostoku. Co do odwołania przez Ćwiąkalskiego prokuratora Luksa, Pogorzelski powiedział jedynie, że minister ma prawo do takich decyzji. O jej motywach mówić nie chciał.
W zeszłym tygodniu biuro informacyjne ministerstwa sprawiedliwości oświadczyło, że minister Ćwiąkalski sprawę brata szefa ABW poznał w dniu publikacji w "Rzeczpospolitej". "Dlatego też sugestie, jakoby decyzja o odwołaniu Prokuratora Apelacyjnego w Białymstoku - Sławomira Luksa - miała związek z wyżej wspomnianą sprawą, są nieprawdziwe. Decyzja o odwołaniu prokuratora Luksa była suwerenną decyzją Prokuratora Generalnego i nikt w tej sprawie nie interweniował" - zapewniono w komunikacie.
Decyzję o przeniesieniu sprawy z Białegostoku do Lublina resort uzasadniał w zeszłym tygodniu "wyeliminowaniem wszelkich podejrzeń o brak obiektywizmu prokuratorów zajmujących się sprawą". (mg)