Prokurator spóźnił się z apelacją
Sąd nie przyjął apelacji prokuratorskiej od wyroku uniewinniającego w procesie lekarki z Białostockiego Ośrodka Onkologicznego uznając, że została wniesiona zbyt późno. Prokuratura w wewnętrznym postępowaniu wyjaśnia, jak do tego doszło.
"Zaskarżyliśmy decyzję sądu. Jeżeli nie zostanie to uwzględnione, w najgorszym wypadku będziemy składać kasację od prawomocnego wyroku" - powiedział w poniedziałek szef Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Sławomir Luks.
Jak dodał, apelacja prokuratorska wpłynęła do sądu o jeden dzień za późno, dlatego została odrzucona. Prokuratura uważa jednak, że decyzja sądu ma uchybienia, dlatego ją zaskarżyła i oczekuje na rozstrzygnięcie sądu wyższej instancji.
Według Luksa, błąd oskarżyciela składającego apelację miał charakter matematyczny i nie należy doszukiwać się w tej sytuacji żadnych podtekstów, a już na pewno działalności celowej.
Przyznał, że to prokurator jest odpowiedzialny za liczenie terminów procesowych, ale też w weryfikacji terminu powinien brać udział sekretariat. "W tym konkretnym przypadku także pracownik sekretariatu uchybił terminowi" - dodał.
Dwa miesiące temu Sąd Rejonowy w Białymstoku uniewinnił lekarkę z Białostockiego Ośrodka Onkologicznego, oskarżoną o narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia jednej z pięciu pacjentek poparzonych podczas radioterapii w lutym 2001 roku. Technika-fizyka z Ośrodka sąd skazał na cztery tysiące złotych grzywny za działanie nieumyślne wobec czterech pacjentek.
Procesy cywilne, wytoczone przez wszystkie pacjentki Ośrodkowi, wciąż trwają. Kobiety domagają się w nich od 100 tys. do 200 tys. zł odszkodowania.