Prokurator: są świadkowie wykorzystywania kobiet
"Gazeta Wyborcza" i "TVN Uwaga" dotarły do kobiety, która zeznała, że poseł Stanisław Łyżwiński zmusił ją do seksu w zamian za dwa stanowiska pracy - w strukturach partii i instytucji państwowej.
Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek w wypowiedzi dla dziennika ujawnił, że są świadkowie, którzy mają osobistą wiedzę na temat wykorzystywania kobiet przez posła Stanisława Łyżwińskiego.
13.12.2006 | aktual.: 13.12.2006 09:01
Jak czytamy w artykule - ta informacja ucina wszelkie wątpliwości, jakoby nie było żadnych dowodów w toczącym się śledztwie. Do tej pory przesłuchano już 40 osób. Z nieoficjalnych informacji "Gazety Wyborczej" wynika, że co najmniej 8 kobiet potwierdziło molestowanie przez posła Łyżwińskiego. Analizowane sa również materiały obciążające Andrzeja Leppera.
Reporterom "Gazety" udało się dotrzeć do jednego z przesłuchanych świadków - byłej działaczki Samoobrony. W wypowiedzi dla dziennika potwierdza ona, że otrzymała pracę w partii w zamian za usługi seksualne. Do całej sytuacji miało dojść w sejmowym hotelu. Była działaczka Samoobrony opowiada, że otrzymała propozycję wprost - jeżeli chce pracować w partii musi spędzić noc z posłem Łyżwińskim.
"To była transakcja w pokoju hotelowym, zapłaciłam i miałam pracę" - opowiada kobieta. Własnym ciałem? - pyta "Wyborcza". "W tej partii tak się płaci..." - pada odpowiedź.
Pytana czy wie o innych takich przypadkach, kobieta mówi, że słyszała, że dziewczyny płaciły tak głównie posłowi Łyżwińskiemu. I to nie jeden raz, ale wielokrotnie.
Była działaczka powiedziała także, że usługi świadczyła Łyżwińskiemu między innymi Honorata Jędrzejczak - siostra Magdaleny Jędrzejczak. Magdalena broniła ostatnio posła Samoobrony w prokuraturze.
Jak dodaje była działaczka - wszystkie ofiary posła były kobietami w bardzo trudnej sytuacji materialnej i nie widziały innego wyjścia na polepszenie swoich warunków. O całym procederze miał wiedzieć Andrzej Lepper, choć kobieta nie potwierdza jego udziału w molestowaniu.
Prokuratura potwierdza, że zeznania tejże byłej działaczki Samoobrony są traktowane jako jeden z mocnych dowodów w sprawie seksafery - dodaje "Gazeta Wyborcza". (PAP/IAR)