Prokurator Olejnik opuścił szpital
Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik, który w czerwcu tego roku uległ wypadkowi, po trzymiesięcznej rehabilitacji opuścił w czwartek szpital - poinformował dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala im. WAM w Łodzi Leszek Markuszewski.
29.09.2005 | aktual.: 29.09.2005 15:09
Według Markuszewskiego, prokurator opuścił szpital w ogólnym dobrym stanie zdrowia. Może poruszać się o własnych siłach, bez pomocy wózka inwalidzkiego. Jest samodzielny w wykonywaniu wszystkich podstawowych czynności, które pozwalają człowiekowi żyć w miarę komfortowo - powiedział.
Dodał, że dalszy przebieg leczenia i rehabilitacji prokuratora będzie odbywał się w trybie ambulatoryjnym, tzn. będzie m.in. przychodził na różnego rodzaju zabiegi do szpitala.
Pod koniec czerwca na drodze krajowej nr 8 Warszawa-Wrocław w Tomaszowie Mazowieckim (Łódzkie) doszło do groźnego wypadku. Kierowca służbowego opla, którym podróżował Olejnik, stracił panowanie nad autem; samochód przebił metalową barierkę, zjechał z nasypu i przewrócił się na dach. Zarówno kierowca, jak i jadący autem prokurator trafili do szpitala.
Tuż po wypadku stan rannego prokuratura określany był jako ciężki; podłączono go do respiratora. Olejnik leczony był najpierw w zakładzie anestezjologii i intensywnej terapii szpitala im. WAM, później w klinice ortopedii z oddziałem rehabilitacji pourazowej. Już wtedy dyr. Markuszewski zapowiadał, że leczenie, a później rehabilitacja może potrwać dość długo.
Sprawą wypadku zajęła się Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim. Na jej zlecenie biegli z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, przygotowali specjalną ekspertyzę, z której wynika, że samochód, którym podróżował Olejnik, jechał z nadmierną prędkością - w chwili wypadku było to co najmniej 150 km/h.
Zdaniem prokuratury, ta nadmierna prędkość samochodu mogła przyczynić się do spowodowania wypadku. "Kierujący oplem poruszał się ze znacznym przekroczeniem dopuszczanej w tym miejscu prędkości, gdzie obowiązywało ograniczenie do 100 km/h. Przekroczenie prędkości na pewno miało wpływ na ograniczenie zdolności zapobieżenia temu wypadkowi przez kierowcę opla, jak również na możliwość ograniczenia skutków wypadku" - informował we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczyk.
Dodał, że piotrkowska prokuratura ustalać będzie, czy naruszenie przez kierowcę służbowego opla zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym miało wpływ na skutki wypadku i czy doszło do naruszenia zasad bezpieczeństwa przez jadącego sąsiednim pasem kierowcę samochodu peugeot i jaki miało ono ewentualnie wpływ na ten wypadek. W zależności od tych ustaleń prokuratura będzie decydowała o przedstawieniu zarzutów.
Według prokuratury, nie ma żadnych podstaw do przyjęcia, że mógł to być zamach na prokuratora. Według opinii specjalistów, którzy przeprowadzili oględziny samochodu, był on sprawny technicznie i nie było w nim żadnych śladów, które mogłyby świadczyć o umyślnym, celowym uszkodzeniu któregoś z jego mechanizmów.
Podczas oględzin rozbitego auta znaleziono w obwodach układu hamulcowego podłączone tam nieoryginalne przewody. W sprawie przewodów, prokuratura zapowiedziała osobne postępowanie.