Prokurator IPN "kłamcą lustracyjnym" także w II instancji
Prokurator pionu śledczego IPN z Katowic
Arkadiusz Kwieciński jest "kłamcą lustracyjnym", gdyż zataił, że
był agentem SB. Taki wyrok Sądu Lustracyjnego I instancji we
wtorek utrzymał sąd II instancji. Sąd ujawnił, że SB zwerbowała
Kwiecińskiego na podstawie "materiałów kompromitujących".
08.08.2006 | aktual.: 08.08.2006 16:49
Sąd oddalił apelację obrony 47-letniego Kwiecińskiego, uznając, że zataił on w swym oświadczeniu lustracyjnym związki z SB ze stanu wojennego, gdy był studentem prawa. Lustrowany, którego we wtorek nie było w sądzie, może jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego. Dopiero osoba uznana za "kłamcę lustracyjnego" przez SN traci na 10 lat prawo do pełnienia funkcji publicznych, m.in. nie może być prokuratorem.
W styczniu 2006 r. sąd I instancji uznał, że Kwieciński zataił związki z SB, gdyż jako student przekazywał SB m.in. informacje o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów Uniwersytetu Śląskiego. Był to pierwszy przypadek, gdy prokurator pionu śledczego IPN (który ściga m.in. przestępstwa SB) został uznany, na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego, za "kłamcę lustracyjnego".
Jak dowiedziała się w źródłach sądowych, nie zachowała się teczka Kwiecińskiego, a głównym dowodem były dokonane przez oficera SB Czesława Stanosza wyciągi z informacji od tajnego współpracownika "Marek I" (którym miał być Kwieciński). Zarówno Stanosz, jak i inny oficer Włodzimierz Wilski, potwierdzili też w I instancji, że Kwieciński był agentem. On sam nie krył, że spotykał się z Wilskim (który też był wtedy studentem), "ale na gruncie towarzyskim, nie operacyjnym".
Kwieciński odwołał się do II instancji, twierdząc, że I instancja dokonała błędnych ustaleń i wnosząc o oczyszczenie z zarzutu. W apelacji obrońca twierdził, że Wilski nie przyznał się do fałszowania akt SB nt. jego klienta, bojąc się odpowiedzialności, gdyż obecnie jest on urzędnikiem skarbowym.
We wtorek nie stawił się ani Kwieciński, ani jego adwokat. W piśmie do sądu Kwieciński napisał, że w związku ze złym stanem zdrowia odchodzi w tzw. stan spoczynku (rodzaj prokuratorskiej emerytury, z zachowaniem przywilejów płacowych). Zastępca Rzecznika Jerzy Rodzik domagał się utrzymania wyroku (odejście w stan spoczynku nie przerywa toku lustracji).
W ustnym uzasadnieniu wyroku II instancji sędzia Małgorzata Mojkowska podkreśliła, że sąd I instancji prawidłowo ocenił wszystkie dowody. Nie można przyjąć, że Wilski mówił nieprawdę - oceniła, podkreślając, że gdy był on przesłuchiwany przed Rzecznikiem, mówił, że informacje "Marka I" pochodziły właśnie od Kwiecińskiego, choć Rzecznik nie dysponował wtedy jeszcze ani wyciągami SB, ani zdjęciem prokuratora.
Mojkowska ujawniła, że Wilski zeznawał, iż choć był on "mało interesującym źródłem", to przekazywał "informacje sygnalne, ale mające znaczenie dla SB". Według sądu, Kwieciński przekazywał m.in. informacje o jednym z asystentów z uczelni zaangażowanym w działalność opozycyjną - wskazywał, z kim się spotyka i jak się zachowuje podczas wyborów.
Według sądu II instancji, współpraca - do której doszło na podstawie nieujawnionych przez sąd "materiałów kompromitujących" - trwała od listopada 1983 r. do października 1984 r. W tym czasie Kwieciński spotkał się z Wilskim ok. 10 razy, z reguły w lokalach kontaktowych SB poza Katowicami, gdyż obawiał się, że spotkania np. w kawiarni w Katowicach mogą go zdekonspirować.
Według sądu, gdy w 1985 r. Kwieciński trafił do wojska, "poszły za nim" akta jego współpracy z SB, ale służby specjalne wojska nie wykorzystały go.
Kwieciński został prokuratorem IPN w styczniu 2001 r. Zapewniał wtedy ówczesnego prezesa IPN Leona Kieresa, że "nic go nie obciąża". Wcześniej pracował w katowickiej Komisji Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu, która - zanim powstał IPN - ścigała zbrodnie hitlerowskie i stalinowskie. Wniosek o zbadanie jego oświadczenia lustracyjnego skierował poprzedni Rzecznik Bogusław Nizieński w ostatnim dniu swego urzędowania w grudniu 2004 r. Wtedy prokurator odszedł na długie zwolnienie lekarskie.
Zbadano sprawy, które w katowickim IPN prowadził Kwieciński, i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Zajmował się on zbrodniami z lat 40. i 50., m.in. nazistowskim obozem pracy w Jaworznie; nie prowadził zaś śledztw związanych z przestępstwami aparatu bezpieczeństwa z lat 80.
W 2005 r. za "kłamcę lustracyjnego" uznano prokuratora Stanisława Kaniewskiego, byłego wiceszefa Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu.