Projektantka zabiła ojczyma. Powodem były nagie zdjęcia
Projektantka wnętrz z Kalifornii została uznana za winną morderstwa swojego ojczyma. Motywem zbrodni miały być jej nagie zdjęcia, które przypadkowo znalazła w laptopie mężczyzny. Kobieta cały czas zapewniała, że jest niewinna.
22.12.2022 | aktual.: 22.12.2022 10:02
39-letnia projektantka wnętrz z Kalifornii, Jade Janks, nie przyznała się do zarzucanej jej winy. Sąd jednak nie miał wątpliwości. Wystarczającymi dowodami okazały się wiadomości SMS, w których kobieta opowiadała o dokonanej przez siebie zbrodni. Trzeciego kwietnia zostanie odczytany wyrok.
Przypadkowe odkrycie na ekranie laptopa
Do zbrodni doszło 31 grudnia 2020 roku. Choć 64-letni wówczas Thomas Merriman był po rozwodzie z matką projektantki, wszyscy nadal utrzymywali ze sobą kontakt. W czasie, kiedy doszło do zbrodni, mężczyzna był chory, a Janks opiekowała się jego domem. Sprzątając, trafiła przypadkowo na nagie zdjęcie, które wyświetliło się na wygaszaczu ekranu laptopa. Projektantka rozpoznała na nim siebie. Po przejrzeniu zawartości dysku odkryła, że takich zdjęć znajdują się tam setki, również takie, na których miała kilkanaście lat i które wykonała razem ze swoim ówczesnym chłopakiem. Jak twierdzi, ojczym musiał je ukraść z jej komputera oraz zaginionego dawniej aparatu fotograficznego.
Kobieta twierdziła, że nie zabiła ojczyma
Kobieta szła w zaparte, twierdząc, że nie zabiła ojczyma. W jej wersji wydarzeń 64-latek wypił za dużo whisky i nie był w stanie poruszać się o własnych siłach, a placówka medyczna, w której w tamtym czasie powinien przebywać, nie chciała go wpuścić, tłumacząc się pandemią. Janks postanowiła zatem, że zostawi mężczyznę na noc w samochodzie na podjeździe przed domem. Gdy zajrzała do niego rano, ten już nie żył. Będąc w szoku, ukryła ciało pod stertą kartonów leżących na podjeździe. Denat został znaleziony drugiego stycznia 2021 roku. Obrońcy projektantki twierdzili, że do śmierci mężczyzny przyczynił się zły stan zdrowia oraz zażywanie narkotyków w przeszłości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policja jednak nie uwierzyła w wyjaśnienia mieszkanki Kalifornii. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci mężczyzny było ostre zatrucie popularnym środkiem nasennym - zolpidemem. Jednym z kluczowych dowodów okazały się wiadomości SMS wysyłane przez kobietę:
"Nie mogę go nieść sama i nie mogę trzymać kopiącego człowieka w moim bagażniku" - napisała w jednym ze znalezionych SMS-ów.
Kobiecie grozi kara od 25 lat do dożywocia w więzieniu.