Projekt Stadionu Narodowego czeka na pokaz
Restauracja nad trybuną główną z widokiem na
murawę i panoramę Warszawy. Widownia bez ślepych sektorów, czyli
miejsc, z których źle widać płytę boiska. Korona obiektu
wykończona kolorowymi metalami. Tak - według "Życia Warszawy" - ma
wyglądać Stadion Narodowy.
30.01.2008 | aktual.: 30.01.2008 06:58
W czwartek oddajemy gotowy projekt. Pokażemy go Ministerstwu Sportu. To ono zrobi oficjalną prezentację - mówi Zbigniew Pszczulny, wiceprezes firmy architektonicznej JSK. Na razie trwają ostatnie obliczenia, opracowywane są wizualizacje, składany jest model w skali 1:500.
Na tym etapie projektowania najważniejsze były rozwiązania techniczne i spełnienie wszystkich wymogów UEFA. Organizacja określiła nawet takie drobiazgi, jak liczba rzędów przypadających na jedno wyjście z widowni stadionu. Na warszawskim obiekcie nie może być ich więcej niż 30. Stadion Narodowy będzie miał 55 tys. miejsc, bo takie wymagania postawiło przed architektami Ministerstwo Sportu. Jednak liczba widzów, którzy będą mogli zasiąść na trybunach, będzie się różnić w zależności od meczu.
Na meczach UEFA jest więcej dziennikarzy, a jedno stanowisko komentatorskie zajmuje miejsce trzech zwykłych siedzeń - tłumaczy Pszczulny. Na meczach towarzyskich jest mniej dziennikarzy, więc zmieści się więcej widzów.
Na stadionie nie zabraknie też miejsc wydzielonych na działalność komercyjną. O tym, gdzie dokładnie znajdą się punkty usługowe (sklepy, salony, bary kanapkowe) zadecyduje Ministerstwo Sportu.
Stadion będzie miał rozsuwany dach, który w razie deszczu osłoni murawę. Architekci nadal pracują nad fasadą. Propozycji jest kilka, ale projektanci chcą zachować założenia przedstawione w pokazanej już wizualizacji. W planach jest mieniąca się kolorami fasada wykonana z różnokolorowych metali.
Barwy będą przechodzić od białego do czerwonego, żeby zachować element flagi narodowej. Elewacja stadionu ma nieco przypominać wiklinowy koszyk. Ale ostateczna decyzja co do wyglądu korony obiektu, jeszcze nie została podjęta - zauważa "Życie Warszawy". (PAP)