Prof. Zbigniew Mikołejko: nie może być inaczej, czeka nas ofiara z życia
Nie może być inaczej, czeka nas ofiara z życia - uważa Zbigniew Mikołejko, odnosząc się na łamach "Wprost" do wojny polsko-polskiej. Jak przyznaje filozof, Donald Tusk i Jarosław Kaczyński też już to wiedzą.
Profesor Mikołejko odniósł się we "Wprost" do zakończenia wojny polsko-polskiej. - Jakoś to trzeba przerwać, bo już zaczęliśmy uważać, że czymś normalnym są słowa 'zamach', 'morderstwo', 'śmierć' - zwrócił uwagę prowadzący rozmowę Piotr Najsztub. - Tak, bo w gruncie rzeczy za tym wszystkim stoi gnostycka, manichejska wizja, że walka dobra i zła, czarnego i białego są wiekuistymi zasadami, jak walka dobrego boga ze złym demiurgiem, ducha przeciwko materii. Okresowo dobro wprawdzie zwycięża, ale zło znowu powstaje, więc walka rozpoczyna się na nowo. I tak przez całą wieczność - stwierdził Mikołejko. Jak zaznaczył, "my doświadczamy dziś tego gnostycyzmu nie bez racji, bo tam gdzieś w zanadrzu jest projekt religijny, a zarazem heretycki. To jest chrześcijaństwo, ale nie ortodoksyjne, w tradycji katolickiej, prawosławnej czy protestanckiej".
Zdaniem filozofa "oto trwa rywalizacja, w której obie siły są mniej więcej wyrównane, żadna nie może ostatecznie zwyciężyć, a w dodatku walczą one o dobro, które jest praktycznie nieosiągalne". - Na przykład o pełnię władzy w demokracji, która nigdy nie zostanie przecież urzeczywistniona, albo o zwycięstwo pewnego modelu, tego jednego, mojego: Polski otwartej, liberalnej, europejskiej albo takiej, która odwołuje się do idei narodowo-religijnej tożsamości, tradycji, pamięci, plemiennych mitów. Walka więc trwa, a cel, czyli tożsamość albo władza, znika tak naprawdę z horyzontu i staje się nieważny - zaznaczył Mikołejko i zapytał: dlaczego na przykład zwolennicy religii smoleńskiej uważają siebie za jedynych piastunów tradycji narodowej? Jakie racje za tym przemawiają?.
Pytany o to, czy nie ma takiego wrażenia, że "nikt nie jest w stanie przerwać tej wojny, bo nie ma już czystych? I czy nie jest tak, że w świecie, w którym już nie ma niewinnych, wszyscy czekamy na oczyszczającą zbrodnię? Żeby dopiero wtedy móc podnieść głowę i krzycznąć „stop!”", odpowiedział: - Powiem brutalnie: zbrodnia będzie. Nie wiem jaka, ale będzie.
Zdaniem filozofa "wisi ona w powietrzu". - Tak, dlatego mówię o koźle ofiarnym. Dzieje się u nas przecież mityczna opowieść, która zmierza do tego, że musi się pojawić śmierć, która rozwiąże sytuację kryzysu, śmierć ofiarnicza. Ktoś musi paść jej ofiarą - powiedział Mikołejko i podsumował: - Najlepszym sposobem zapobieżenia czemuś takiemu jest – pozytywistycznie powiem – robienie wszystkiego, żeby Polski nie dopadł kryzys gospodarczy à la Chile, mnożący nieszczęśliwych.