Prof. Tomasz Nałęcz: bez powstań nie byłoby Polski
11 listopada to niedoceniona rocznica. Ale stosunkowo bezkrwawe odzyskanie niepodległości nie byłoby możliwe bez powstań - mówi w rozmowie z "Polska The Times" historyk i doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego prof. Tomasz Nałęcz.
08.11.2013 | aktual.: 08.11.2013 08:59
W ocenie prof. Nałęcza pamięć historyczną mierzy się dramatyzmem upamiętnianych wydarzeń. - Morze przelanej krwi w czasie powstania warszawskiego połączone z końcową klęską jest wydarzeniem tak unikalnym w naszych narodowych dziejach, że to wręcz musi wywoływać nadzwyczajne zachowania - mówi.
Gazeta zaznacza, biorąc pod uwagę znaczenie historyczne 11 listopada jest to rocznica bardzo niedoceniona. "W tej kategorii rywalizować z nią może co najwyżej 4 czerwca 1989 r. Czy bierze się to stąd, że oba te wydarzenia rozegrały się właściwie bez jednego wystrzału?" - dopytuje "Polska". - To prawda. Choć nie jest tak, że udało nam się odzyskać niepodległość bez użycia broni - podkreśla doradca Komorowskiego.
Dopytywany, dlaczego uważa, że powstania były niezbędne do tego, by odnieść sukces wtedy, gdy bardziej w cenie była dyplomacja niż akcja zbrojna, odpowiada, że "w Polsce zawsze obie tradycje szły jedna za drugą". - Mieliśmy działania propaństwowe, próby wzmocnienia instytucji przy okazji Sejmu Wielkiego, a kilka lat później insurekcję Tadeusza Kościuszki. Później one przeplatały się nieustannie. Dopiero w 1918 r. obie te wizje się spotkały i idealnie dopełniły - puentuje.
Źródło: Polska The Times