PolskaProf. Staniszkis: ZSRR mógł wkroczyć do Polski

Prof. Staniszkis: ZSRR mógł wkroczyć do Polski

Wciąż uważam, że powiązanie ze sobą dwóch bloków informacji przekazanych do CIA przez pułkownika Kuklińskiego pozwala na inną interpretację, niż ta, która przewinęła się ostatnio przez polskie media.

18.12.2008 | aktual.: 18.12.2008 10:52

Te dwa bloki to, z jednej strony, analiza przygotowań do wprowadzenia w Polsce stanu wojennego w 1981 roku. Z drugiej – wcześniejsze informacje o możliwym scenariuszu operacji Paktu Warszawskiego w zachodniej Europie (Niemcy, Dania, Holandia), przygotowywanym w Sztabie Generalnym Związku Sowieckiego od 1977 roku. Pisałam o tym szczegółowo w „Postkomunizmie…”. Przygotowania sowieckie (oparte na doktrynie „obrony przez atak”) podjęto w odpowiedzi na – mylną – diagnozę, iż USA przygotowuje się do lokalnej wojny nuklearnej. Operacja Paktu Warszawskiego opierała się na wykorzystaniu wojsk sowieckich stacjonujących w NRD (ok. 400 tys.), po – wcześniejszym – wprowadzeniu na teren Polski, pod granicę niemiecką – wojsk drugiego uderzenia.

O sukcesie tego drugiego manewru miało zadecydować zaskoczenie: stąd potrzeba pretekstu – np. niepokojów związanych z „Solidarnością”. Celem operacji (w założeniu opartej o siły konwencjonalne i ograniczonej w czasie) miało być - zdaniem Sowietów – wyrównanie parytetu sił dla prowadzenia negocjacji. Sowieci zdawali sobie sprawę z niewydolności ich systemu i wiedzieli, że będą tylko słabsi. Na tle przygotowań do tej operacji doszło do podziału w moskiewskich elitach: Andropow, Gromyko, nawet Susłow, uważali plan za zbyt ryzykowny – stąd zdecydowany ich sprzeciw dla interwencji w Polsce, która mogła łatwo przerodzić się w owa operację wojenną już na Zachodzie. My zapłacilibyśmy największą cenę, bo polski korytarz prawdopodobnie zostałby zbombardowany nuklearnie przez wojska NATO. Stan wojenny usunął pretekst dla wprowadzenia do Polski drugiego uderzenia – Kukliński poinformował USA, że chodzi w grudniu ’81 wyłącznie o operację wewnętrzną. Mimo tego, jak pokazują dokumenty, dowództwo NATO wciąż nie było pewne,
czy to nie początek większej operacji (mówił o tym bezpośrednio po wprowadzeniu stanu wojennego gen. Smith, dowódca SHAPE).

Zresztą możliwa jest i inna interpretacja – abstrahująca od możliwości wojny w Europie (choć Kukliński – słusznie – podkreślał, że jego informacje utrudniły taki scenariusz). Ta inna interpretacja to formuła „warunkowego consensusu”: pisał o niej Jirzi Valenta w „anatomii interwencji” – gdy jako sekretarz Dubczeka śledził sposób podejmowania decyzji o ataku Paktu na Czechosłowację w ’68. Najpierw było zbieranie opinii członków sowieckiego Politbiura: każdy mówił „w tej chwili jestem przeciw wkroczeniu, ale jeżeli zajdą okoliczności x, y, z – to będę za”. Potem wyznaczono grupę, która śledziła rozwój wypadków i – jeżeli zaszło x, y, z – mogła już samodzielnie – na zasadzie delegacji uprawnień – podjąć decyzję o wkroczeniu wojsk. Co nastąpiło. Tak więc „nie” w Moskwie 11 grudnia 1981 roku mogło zmienić się w „tak” (np. 17 grudnia), nawet już bez zwoływania nowego posiedzenia Politbiura.

Tak więc nie wyciągajmy pochopnych wniosków, bo – nie wchodząc w szczegóły – sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana.

Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)