Prof. Staniszkis: służby specjalne - reaktywacja
Analitycy zwracają uwagę na aktywizację i polityzację służb specjalnych na tzw. obszarze postsowieckim. Motywem wydaje się nie tylko pycha owych ludzi, uważających się za reżyserów transformacji, ale także - ich interesy ekonomiczne.
23.07.2009 | aktual.: 23.07.2009 09:53
Błędy popełnione w toku reform, złe zarządzanie kryzysem stanowiące zagrożenie dla zgromadzonych fortun, irytacja amatorstwem elit z kręgu dawnej opozycji, wreszcie - przekonanie o własnych kompetencjach (kompetencjach traktowanie siebie jako "superklasy") to tło owej reaktywacji. Przegląd, mobilizacja i - dyscyplinowanie zasobów kadrowych pozostawionych w państwie i gospodarce to pierwszy krok.
Ale można przedstawić pięć powodów, dla których należy się temu przeciwstawić, nawet bez uciekania się do moralizowania:
- po pierwsze, ci ludzie nie są tak bystrzy, jak o sobie myślą. Podstawowe błędy transformacji (na których skutki oni sami zwracają dziś uwagę) to efekt decyzji podjętych wtedy, gdy jeszcze oni pociągali za sznurki. I są związane z ich własnym, oportunistycznym stosunkiem do globalnych instytucji finansowych. Brak elementarnej polityki przemysłowej, otwarcie bez żadnych osłon i niedocenienie, że rynek to zjawisko historyczne i wymaga określonej sekwencji w budowaniu instytucji - to tylko niektóre z owych błędów;
- po drugie, razi ich szybkie przeorientowanie się - aby ratować własną skórę - na służby zachodnie. Było w tym pewne ryzyko, ale i dwuznaczność, którą trudno wybaczyć;
- po trzecie, gdy atakowano ich dawnych szefów (m.in. gen. Jaruzelskiego za stan wojenny) oni milczeli, choć wiedzieli dobrze o kontekście, który wiele usprawiedliwiał, między innymi o opisywanej przeze mnie samą tzw. "rewolucji wojskowej". To tacy frajerzy jak ja w imię "prawdy historycznej" usiłowali iść pod prąd, gdy oni chowali głowę w piasek;
- po czwarte, wciąż kontynuują, powszechne w czasach komunizmu, instrumentalne traktowanie ludzi: manipulowanie, kuszenie, straszenie. Myślę, że po 20 latach transformacji zasługujemy na coś lepszego;
- po piąte - razi w tych ludziach pretensjonalny snobizm. Być może w czasach komunizmu , gdy służyli zakompleksionej nomenklaturze z awansu, to pomagało im zachować własne ego. Dziś śmieszy.
Obecny kryzys jest - przede wszystkim - momentem globalnej regulacji. Na Zachodzie ludzie służb też zasiadają w radach nadzorczych korporacji i banków. Międzynarodowa solidarność służb jest znana. Ale wole jednak niedouczonych często (i nabierających dopiero kompetencji na urzędzie) ludzi, którzy - lepiej lub gorzej - przeciwstawiali się komunie i nie dali się uwieść (kupić) komunistycznej władzy - niż tamtych, też nie tak wcale bystrych (choć uważających się za demiurgów historii) ludzi służb.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski