"Świat zmienił się na zawsze". Rosyjski opozycjonista dla WP
- Władimir Putin nie odda zajętych terytoriów Ukrainy i żąda realnych gwarancji bezpieczeństwa - twierdzi prof. Władimir Ponomariow w "Didaskaliach" Patrycjusza Wyżgi. Rosyjski opozycjonista ostrzega, że to plan minimum Kremla w wojnie.
Co musisz wiedzieć?
- Świat jałtańsko-poczdamski definitywnie się zakończył, a nowy porządek jest jeszcze nieokreślony - jego kształt zależy od działań Europy, Rosji, Chin i USA, jak przekonuje gość.
- Putin i Trump reprezentują podobny nurt polityczny oparty na interesach, a nie wartościach, co może prowadzić do niebezpiecznych uzgodnień kosztem Ukrainy i Europy Wschodniej. Tak twierdzi Ponomariow.
- Jak podkreśla ekspert, rosyjskie społeczeństwo jest "chore" i zmęczone wojną, ale nie zrozumiało jeszcze swojego błędu - jego zmiana wymaga czasu, edukacji i nowego podejścia do elit.
Czy stary świat naprawdę się skończył?
Rozmowa w studiu "Didaskaliów" rozpoczyna się od mocnego akcentu. Patrycjusz Wyżga, witając swojego gościa, profesora Władimira Ponomariowa, rosyjskiego opozycjonistę, prorektora Wolnego Uniwersytetu zadaje pytanie o dynamikę zmian na świecie od ich ostatniego spotkania. Odpowiedź jest jednoznaczna i pełna niepokoju - świat, jaki znaliśmy, nie tylko się zmienił, ale zmienił się nieodwracalnie. Ponomariow, z perspektywy rosyjskiego dysydenta i obserwatora procesów geopolitycznych, wskazuje, że upadek porządku jałtańsko-poczdamskiego, który wielu wiązało z rozpadem ZSRR w 1991 roku, w rzeczywistości dokonuje się dopiero teraz.
- Ja boję się, że nie tylko rozmawiamy w innej sytuacji i świat się zmienił, ale boję się, że on zmienił się na zawsze. Wszyscy udawali od 91 roku, że świat poczdamsko-jałtański już się skończył z rozpadem Związku Radzieckiego. Ale to jest nieprawda. Świat jałtańsko-poczdamski kończy się dopiero teraz. I co będzie, to my jeszcze nie wiemy. Dopiero my jesteśmy obserwatorami, a niektórzy próbują działać - mówi Ponomariow, z wyraźnym przejęciem w głosie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski polityk analizuje działania Putina - prof. dr hab. Władimir Ponomariow || didaskalia #122
Gość programu rozwija swoją myśl, sięgając po metaforę przeciągania liny między dwoma zespołami marynarzy. Jak zauważa, po upadku Związku Radzieckiego jeden z biegunów - wschodni - przegrywa i upada od razu, co wszyscy zauważają. Zachód, choć triumfuje, również traci równowagę i pada, tyle że wolniej, w sposób mniej oczywisty.
- Związek Radziecki upadł, jeden z biegunów przegrał i niby wszystko było w porządku, ale wszyscy zapominają to, co dzieje się z tym teamem, który wygrywa. On też pada, ale nie od razu. Po pewnym czasie. I teraz my mamy właśnie ten moment, kiedy z jednej strony już jednego bieguna nie ma, ale drugi biegun zaczyna się zmieniać. Też upadł - twierdzi Ponomariow, wskazując na chaos, w którym mieszają się upadający liberalizm i rosnąca fala prawego konserwatyzmu.
Ten proces, jak podkreśla, jest nie tylko naukowo fascynujący, ale i tragiczny, bo jego kosztem są tysiące ludzkich istnień - ofiary wojny w Ukrainie, uchodźcy i ci, którzy wciąż żyją w zagrożeniu. Zdaniem profesora, obecny moment przypomina erupcję wulkanu - lawa wciąż się przelewa, a stary kształt świata już eksplodował, ale nowy jeszcze nie zastygł. To czas niepewności, w którym przyszłość zależy od tego, kto i jak zacznie działać.
Jak Putin i Trump zmieniają reguły gry?
Centralnym tematem rozmowy staje się relacja między Władimirem Putinem a Donaldem Trumpem, która - jak zauważa Ponomariow - wykracza poza osobiste sympatie i opiera się na wspólnym nurcie politycznym. Obaj liderzy, odrzucając uniwersalne wartości, stawiają na interesy narodowe i transakcyjną politykę. Wyżga pyta, czy Ukraina nie staje się w tym kontekście zaledwie pionkiem na szachownicy wielkich mocarstw.
- Oni reprezentują ten sam nurt polityczny, ten prawo-konserwatywny nurt i to, co robi Putin w Rosji, dokładnie to samo robi Trump w Stanach Zjednoczonych. [...] Sądzę, że Ukraina jest elementem uzgodnień pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Oni na pewno pokłócą się, ale ja bym wolał, żeby nie doszło do tego momentu, dlatego że to będzie kosztowało wiele milionów ludzkich żyć - twierdzi Ponomariow, z wyraźną obawą o przyszłość.
Ponomariow przywołuje przykład potencjalnej współpracy w Arktyce czy dostaw ropy do Europy, sugerując, że Trump i Putin mogą podzielić się zyskami, ignorując interesy innych graczy, takich jak Ukraina czy Europa Wschodnia. Zauważa, że ideologiczna spójność obu przywódców sięga inspiracji teoretykami, takimi jak Karl Schmitt, których idee o bezpośrednim zwracaniu się do narodu ponad elitami znajdują odzwierciedlenie w ich działaniach.
Prowadzący dopytuje, czy Trump, który w pierwszej kadencji potrafił zaszkodzić Rosji, teraz zmienia podejście. Ponomariow wyjaśnia, że obecna pasywność Trumpa wobec Moskwy wynika z ewolucji zarówno jego własnej polityki, jak i sytuacji Putina, który dziś otwarcie odrzuca uniwersalne wartości na rzecz siły.
Jak zauważa, Trump i Putin mogą rozmawiać nie o wartościach, lecz o tym, "co zrobić, żeby zarobić" - zarówno dla siebie, jak i swoich państw.
Co dzieje się z rosyjskim społeczeństwem?
Sytuacja wewnętrzna Rosji jest kolejnym istotnym wątkiem. Wyżga pyta, czy rozpędzona wojenna gospodarka zmusza Putina do kontynuacji konfliktu. Ponomariow zgadza się, że militaryzacja daje krótkoterminowe korzyści, ale w dłuższej perspektywie prowadzi do stagnacji, podobnie jak w czasach ZSRR. Jednak największą uwagę zwraca na stan rosyjskiego społeczeństwa.
- Określone zmęczenie wojną jest. Ale żeby powiedzieć, że Rosjanie już zrozumieli, że to był błąd? Tego nie ma. Absolutnie tego nie ma. [...] To jest choroba. Społeczeństwo rosyjskie jest chore. I żeby wyleczyć rosyjskie społeczeństwo, trzeba czasu - mówi Ponomariow, z goryczą w głosie.
Profesor rozwija myśl, wskazując, że zmęczenie wojn ą, widoczne np. w reakcjach na ataki dronów w Moskwie, nie przekłada się na refleksję. Społeczeństwo, utrzymywane w nędzy, koncentruje się na przetrwaniu, a nie na kwestionowaniu władzy.
- Człowiek w nędzy mało myśli o sprawach zewnętrznych. On myśli o tym, jak zarobić i jak utrzymać swoje życie. Nie jest niebezpieczny dla władzy. Właśnie na tym to polega. [...] To specjalne utrzymanie w nędzy całego narodu - twierdzi Ponomariow, odwołując się do historycznych mechanizmów, takich jak pańszczyzna czy brak paszportów dla chłopów do lat 60. XX wieku.
Jego zdaniem, zmiana wymaga nie tylko zatrzymania wojny, ale i wieloletniej pracy nad edukacją i wychowaniem nowych elit, które mogłyby przełamać ten cykl autokratyzmu i bierności. Ponomariow zauważa, że obecne korzyści z wojny - np. wyższe zarobki dla walczących - tylko wzmacniają apatię, bo dla wielu Rosjan jest to sposób na wyjście z biedy, a nie powód do moralnych rozterek.
Czy Europa i Polska mogą być liderami?
Rozmowa schodzi na temat roli Europy, a zwłaszcza Polski, w obliczu obecnych zagrożeń. Ponomariow wyraża obawę o Europę Wschodnią, wskazując na ruchy wojsk rosyjskich w pobliżu przesmyku suwalskiego i współpracę Białorusi z Rosją.
- Polska też jest zagrożona, dlatego że jest liderem Europy Wschodniej i jest blisko wydarzeń na Ukrainie. [...] Polacy lepiej to rozumieją, niż ktokolwiek. I chciałbym wierzyć w to, że Polacy znajdą siły nie tylko po to, żeby rozwijać swój kraj, ale znajdą siły aby być współodpowiedzialnymi za losy całej Europy - twierdzi Ponomariow, z nutą nadziei.
Wyżga pyta o federalizację Europy jako odpowiedź na te wyzwania. Ponomariow odradza pochopne kroki, proponując zamiast tego współpracę opartą na wspólnej wizji i interesach.
- Musi rozpocząć się realna współpraca nad stworzeniem strategii, wizji świata przyszłości. Musimy wiedzieć, co my będziemy budować, a potem mówić o sprawach organizacyjnych - mówi Ponomariow, podkreślając, że Europa jako czwarty gracz może zmienić dynamikę globalnego trójkąta (Rosja-Chiny-USA) w bardziej stabilny kwadrat.
Jak Chiny grają z Rosją?
Kluczowym nowym wątkiem jest rola Chin w obecnej rozgrywce. Ponomariow zwraca uwagę na skomplikowaną relację Putina z Pekinem - Rosja potrzebuje wsparcia Chin, ale jednocześnie obawia się ich długoterminowych zamiarów. Przywołuje obraz z chińskiego muzeum, gdzie Rosja symbolizowana jest jako niedźwiedź - największe zwierzę wśród tych, które zaszkodziły Chinom.
- On potrzebuje Chin, ale czy się jakoś Chin boi? I to, i to. [...] Chińczycy wszystko pamiętają. To naród, który istnieje tysiące lat i w związku z tym pamięć i mądrość jest wielka. Oni umieją czekać - mówi Ponomariow.
Profesor zauważa, że Chiny wspierają Rosję - np. poprzez pośrednictwo Korei Północnej w dostawach uzbrojenia - ale robią to z wyrachowania. Ich cierpliwość i koncentracja na własnych interesach mogą w przyszłości obrócić się przeciwko Putinowi.
- Chiny pomagają, ale z drugiej strony dla Chin wrogiem są Stany Zjednoczone. [...] Może być tak, że w tej cierpliwości i w tym zrozumieniu bieżących interesów Chińczycy pomagają przetrwać niedźwiedziowi po to, żeby w którymś momencie niedźwiedzia zaatakować - przewiduje Ponomariow, wskazując na potencjalną zdradę w tym trójkącie.
Czego Putin nie odpuści?
Pod koniec rozmowy Wyżga prosi o naszkicowanie "planu minimum" Putina w kontekście wojny w Ukrainie. Ponomariow nie ma wątpliwości, że rosyjski przywódca nie zrezygnuje z już zajętych terytoriów, a dodatkowo dąży do uzyskania realnych gwarancji bezpieczeństwa - takich, które zapewnią mu stabilność władzy.
- Tu teraz muszą być gwarancje realne - twierdzi Ponomariow, podkreślając, że Putin nie zadowoli się pustymi obietnicami, jak te z 1994 roku.
Jego zdaniem, Putin gra o utrzymanie swojej pozycji w nowym układzie światowym, gdzie Rosja, mimo słabości gospodarczej, wciąż ma atut w postaci broni jądrowej i militarnej siły. To stawia go w trudnej, ale wciąż negocjacyjnej pozycji wobec Chin i USA.