Trwa ładowanie...
02-01-2014 09:33

Prof. Mariusz Wyleżoł: "Otyłość jest gorsza od raka"


Według powszechnej opinii ludzie z nadmiarem kilogramów są sami sobie winni. Za dużo jedzą i za mało się ruszają. - Wiedza w społeczeństwie na temat otyłości i jej przyczyn jest znikoma. To wszystko, o czym mówiliśmy na jej temat przez wiele lat, to były przekonania, zabobony, nieudokumentowane w żaden sposób - mówi kierownik Kliniki Chirurgii Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, prof. WIML. - Jeśli nie wstrząśniemy społeczeństwem, nie wstrząśniemy środowiskiem lekarskim - manifestuje stanowczo Magdalena Gajda, Społeczny Rzecznik Praw Osób Chorych na Otyłość.

Prof. Mariusz Wyleżoł: "Otyłość jest gorsza od raka"Źródło: AFP, fot: Jeff Haynes
d3ye7e6
d3ye7e6

Wyobraź sobie, że masz na sobie kombinezon ważący 50 kilogramów, z którym musisz wejść na 4. piętro w bloku. Ciężar ci doskwiera, męczysz się i marzysz, by jak najszybciej zrzucić go z siebie. Podobnie czują się ludzie otyli. Też chcieliby pozbyć się wielu kilogramów. Mobilizują siły. Dieta, siłownia. Dieta, siłownia. Rezygnują, bo spektakularnych efektów nie widać. Szukają porad. - Mniej jeść i więcej się ruszać! - grzmią z pogardą szczupli. - Proszę schudnąć - wystawia receptę lekarz.

Otyli wychodzą na ulicę. - Grubas! Obżarł się jak świnia! - słyszą wyzwiska. - Jeśli ktoś cierpi na schorzenie kręgosłupa, to czy ktoś zawoła: "garbus!"? - pytał Olaf Lubaszenko w programie Tomasza Lisa. Tłumaczył, że Polska odbyła sporą lekcję tolerancji i nikt nie naśmiewa się już z żadnych chorób. Prawie żadnych, bo otyłość, mimo że jest chorobą, wciąż jest powodem kpin.

- Jedyną, przy której pacjenci doświadczają takiej dyskryminacji ze strony otoczenia. I co gorsza, społeczeństwo podsyca takie zachowania - mówi profesor Mariusz Wyleżoł, który już ćwierć wieku zajmuje się leczeniem pacjentów z otyłością. Przyznaje, że też kiedyś był przekonany, że człowiek po prostu może mniej lub więcej jeść i decydować o tym, czy będzie otyły, czy szczupły, a jeśli jest otyły, to jest to wynik jego zaniedbania. Dziś wie, że to nieprawda. - Dobitnie ujął to Olaf Lubaszenko mówiąc, że "zaniedbanie to może być 3 kilogramy, a nie 40". - Nadmierne jedzenie to nie przyczyna, a efekt choroby - mówi. I to nie są puste słowa.

"Otyłość jest gorsza od raka"

- "Jemy za dużo, bo chorujemy na otyłość" - przekonywał podczas spotkania naukowego Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej prof. Wyleżoł. Jego teza na pierwszy rzut oka wydaje się dość przewrotna. - To trochę kontrowersyjne, ale chcę zmobilizować społeczeństwo do spojrzenia na ludzi otyłych z innej strony - zaznacza. U podstaw tych śmiałych przekonań leżą lata doświadczeń i ostatnie wnioski naukowców. A te mówią, że nadmierna waga to objaw choroby, a nie wynik obżarstwa. - Choroba ta doprowadza do zaburzeń regulacji spożycia pokarmów, bądź regulacji energetycznej naszego organizmu. To powoduje, że przyjmujemy za dużo pokarmu, względem naszego zapotrzebowania - tłumaczy autor tezy. Upraszczając: to schorzenie popycha chorych do tego, by sięgali po przekąski.

d3ye7e6

Dlaczego tak się dzieje? Na to pytanie odpowiedź jest już trudniejsza. Otyłość znana jest od wieków, ale na światową listę chorób została wpisana dopiero w 1996 roku.

- Otyłość jest gorsza od raka - stawia kolejną odważną tezę prof. Wyleżoł i tłumaczy kontekst: - Moja żona jest hematologiem. Swoje kariery lekarskie zaczynaliśmy ponad 20 lat temu. Rak był kiedyś śmiertelną chorobą. Postęp w leczeniu nowotworów jest jednak niebywały. Wiele z nich teraz jest uleczalnych. Jesteśmy w stanie wykryć go na wczesnym etapie i wprowadzić odpowiednie leczenie. Oczywiście są nowotwory, których lekarze nadal nie są w stanie pokonać. W obliczu otyłości jesteśmy jednak bezradni - dodaje. Otyłości we wczesnym stadium jej rozwoju nie da się wykryć. Można leczyć jej skutki, ale wiele z nich ma już nieodwracalne konsekwencje.

Nie do końca wiadomo też, co jest przyczyną nadwagi i otyłości. Sporą winą można obarczyć hormony, które wydzielane są w ścianach żołądka. Chociażby grelinę, która - najprościej mówiąc - wysyła sygnał do mózgu: "wstań, idź do lodówki i coś zjedz", czy przeciwne jej GLP-1 i PYY, które nakazują: "odsuń talerz". Ich harmonijną pracę łatwo zakłócić. W jaki sposób?

(fot. WP.PL)
Źródło: (fot. WP.PL)

- Na przykład wczasami all inclusive, kilkudniowym biesiadowaniem przy stole - wymienia prof. Wyleżoł. Ale także głodówkami czy niskokalorycznymi dietami. Już nawet 10 dni zmiany odżywiania wystarczy, by spowodować natychmiastowy wzrost greliny. - Jesteśmy wtedy bardziej głodni i mniej syci. Mija rok od diety, a produkcja greliny wciąż jest większa - tłumaczy prof. Wyleżoł. Podkreśla przy tym, że nie sposób tego kontrolować. - No bo kto się zastanawia nad tym, czy zjadł 20 kcal więcej dziennie. A ta suma w skali roku daje dodatkowy kilogram. I tak w ciągu 20 lat z 60 kg przybieramy do 80 kg. A przecież to jakby zjeść zaledwie łyżeczkę cukru, 1/5 część jabłka lub pół czekoladki ptasiego mleczka więcej dziennie - podaje przykłady.

d3ye7e6

Przerażające statystyki

O tym, jak trudno utrzymać jest właściwą wagę przekonujemy się na własnej skórze. Skala otyłości w Polsce wzbudza niepokój. Z raportów opublikowanych przez Eurostat i GUS wynika, że nadwagę lub otyłość ma aż 64 proc. polskich mężczyzn oraz 46 proc. kobiet. W kwietniu UNICEF podała, że nasze dzieci tyją najszybciej w Europie - w ciągu ostatniej dekady liczba Najmłodszych Polaków z nadwagą się podwoiła i obecnie co piąty nastolatek w wieku 11, 13 i 15 lat ma nadprogramowe kilogramy.

Te dane zatrważają. Problem jest naprawdę poważny. Tylko zupełnie niepoważne jest jego traktowanie. - Osoby zmagające się otyłością nie utożsamiają nadmiernej wagi z chorobą. Uważają to za defekt estetyczny, spowodowany zaniedbaniem żywieniowym. Mówią: "a mam trochę więcej ciałka", nie zdając sobie sprawy z tego, że chodzi o chorobę - mówi Magdalena Gajda, Społeczny Rzecznik Praw Osób Chorych na Otyłość. Sama doskonale wie, jak trudno żyć z nadprogramowymi kilogramami. Bywało, że ważyła nawet 152 kilogramy. Diety, leki, zioła, siłownia, sport. Chudła i przybierała na wadze wielokrotnie. W sumie zrzuciła pół tony.

Lekarze nakazywali: "Niech pani schudnie!" Jak? Tego już nie tłumaczyli. To zjawisko dość powszechne. - Zamiast leczyć otyłość jako schorzenie wyjściowe, zajmują się przede wszystkim towarzyszącymi jej dolegliwościami: cukrzycą, nadciśnieniem, problemami hormonalnymi, zwyrodnieniem stawów, chorobami związanymi z układem krążenia. Zamiast wprowadzić kompleksowe leczenie, mówią: "proszę najpierw schudnąć, a potem wszystko minie". Pozostawiają więc pacjenta z poczuciem winy, że skoro sam się do tego doprowadził, to i sam powinien z tego wyjść - mówi Magdalena Gajda. To trochę tak, jakby poradzić osobie chorej na depresję: "wstawaj z łóżka i weź się w garść" - porównuje.

d3ye7e6

Prof. Wyleżoł wierzy, że problemem nie jest niewiedza lekarzy, a brak czasu i konkretnych wytycznych leczenia otyłości. W Polsce wciąż brakuje specjalistycznych ośrodków, które prowadzą szeroką diagnostykę problemów z wagą. - Mimo że według statystyk już połowa społeczeństwa zmaga się z dodatkowymi kilogramami, w podstawowym pakiecie opieki zdrowotnej nie ma opieki dietetycznej. Zazwyczaj trzeba za nią płacić, a leczenie otyłości nie trwa tyle, co leczenie kataru. Walka z nadwagą może ciągnąć się latami, koszty pokrywa pacjent - mówi Magdalena Gajda.

Otyłych przybywa, a pomocy znikąd

Eksperci wskazują, że w Polsce jest garstka ośrodków, które oferują kompleksową pomoc. Jednym z nich jest krakowskie Centrum Leczenia Otyłości. - W jednym miejscu skupiamy wielu lekarzy specjalistów, którzy diagnozują znane nam przyczyny otyłości. Dopiero później wprowadzana jest pomoc dietetyka, który ustala z pacjentem sposób odżywiania. Rehabilitanci dbają o poprawę aktywności fizycznej, a psychologowie o to, by pacjent był stale zmotywowany do walki o swoje zdrowie - mówi dr n.med. Maciej Kuśmider.

Krakowskie centrum to jedna z placówek, które podpisały kontrakt z NFZ. - Przychodzą do nas osoby o bardzo dużej masie ciała, w dużym stopniu nadwagi, otyłości. Niektórzy ważą powyżej 200 kilogramów. Przy odpowiednim wsparciu udaje im się dość mocno zredukować masę ciała. To są spadki rzędu 90, 100 kilogramów w ciągu kilkunastu miesięcy - przekonuje dr Kuśmider.

d3ye7e6

I tak powinien wyglądać pierwszy krok w leczeniu otyłości - próba redukcji masy ciała za pomocą aktywności fizycznej i diety. Gdy to nie pomaga, pacjenta poddaje się farmakoterapii. Jeśli jednak takie metody zawiodą, a otyłość zagraża życiu, trzeba poddać się zabiegom bariatrycznym, potocznie zwanymi operacjami żołądka. W Polsce takie zabiegi wykonywane są m.in. w Wejherowie, Warszawie, Opolu, Kielcach, Lublinie, Białymstoku. - Zgodnie ze wskazaniami obecnie w Polsce zabiegom powinno się poddać około miliona chorych - wylicza prof. Wyleżoł. W ciągu ostatnich 20 lat zoperowano 1,5 proc. osób, które tego wymagają.

Zabiegi są kontraktowane przez NFZ i kwalifikowane jak wszystkie inne operacje. - Wiadomo, że pierwszeństwo mają te bardziej "popularne" - mówi Gajda. Na te z zakresu chirurgii bariatrycznej czeka się od kilku do kilkunastu miesięcy. Można wykonać ją na wWcześniej trzeba również przejść kilkumiesięczną diagnostykę. Nie każdy otyły od razu powinien trafić na stół operacyjny.

Kompleksowe leczenie u obestiologa

Prof. Wyleżoł proponuje dodatkowe rozwiązanie. Wraz z Polskim Towarzystwem Badań nad Otyłością postulują, by utworzyć specjalizację obestiologa (od łac. obesitas – otyłość). Interdyscyplinarną specjalizację w medycynie, która skupi się na kompleksowym leczeniu. - To kuriozum, że mamy lekarzy, którzy zajmują się niwelowaniem skutków otyłości, a nie mamy specjalistów zajmujących się leczeniem przyczyny choroby - mówi.

d3ye7e6

Pozostawiony często samemu sobie chory zaczyna szukać pomocy w internecie, prasie, u znajomych. Diety cud, głodówki, niebezpieczne suplementy - to tylko niektóre sposoby polecane przez, często anonimowych, "specjalistów". Otyli wydają mnóstwo pieniędzy na metody i środki, które nierzadko wyrządzają więcej szkody, niż pożytku.

- Ocenia się, że w USA rynek odchudzania jest warty ok. 50 miliardów dolarów. Szacuję, że w Polsce około 5-6 miliardów złotych. Ludzie są skłonni płacić naprawdę dużo. Trzeba jednak uważnie wybierać miejsce i sposób pomocy przy redukcji wagi. Łatwe, a zarazem drogie metody nie przyniosą trwałych efektów. Poza tym samo odchudzanie to nie wszystko. Redukcja masy ciała to cały proces, który ma doprowadzić do tego, żeby w przyszłości nie mieć problemów z tyciem. Tego nie dają diety z gazet i internetu - mówi dr Kuśmider.

Podkreśla, by przy wyborze pomocy dla siebie, kierować się zdrowym rozsądkiem, "patrzeć na proces chudnięcia w perspektywie długofalowej". Prof. Wyleżoł dodaje jeszcze, by tego rozsądku nie brakło przy stole, szczególnie w święta. Wie, że gdy od niego wstaniemy, w Polsce przybędzie wiele przypadków otyłości.

Magda Serafin, Wirtualna Polska

d3ye7e6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ye7e6
Więcej tematów