PolskaProf. Kulesza: zbrodnia wojenna musi być umyślna

Prof. Kulesza: zbrodnia wojenna musi być umyślna

Zbrodnia wojenna może być popełniona jedynie umyślnie; nie dochodzi do niej, jeśli np. żołnierz strzelający w kierunku cywilów nie ma świadomości, że może ich trafić - mówi znawca tej problematyki, Witold Kulesza, profesor prawa z Uniwersytetu Łódzkiego.

13.11.2007 | aktual.: 13.11.2007 16:35

Skomentował on informację o zatrzymaniu siedmiu żołnierzy polskiego kontyngentu w Afganistanie, którzy ścigając w sierpniu zamachowców otworzyli do nich ogień, przy czym doszło do ofiar wśród ludności cywilnej; mówiono o kilku zabitych i rannych. Według MON, zatrzymanie żołnierzy, którym w środę prokuratura wojskowa ma przedstawić nieujawnione na razie zarzuty, nastąpiło "z uwagi na stwierdzone naruszenie przez nich norm prawa międzynarodowego, w szczególności Konwencji Haskiej i Genewskiej ratyfikowanych przez RP".

Prof. Kulesza powiedział, że konwencja haska stwierdza, iż ludność cywilna na terenach objętych działaniami wojennymi jest chroniona jej przepisami "w takim zakresie, w jakim nie uczestniczy w walkach". Złamanie konwencji jest zbrodnią wojenną, ściganą zarówno przez prawo międzynarodowe, jak i polskie.

Prawnik podkreślił, że jeśli jakiś żołnierz oddaje np. strzały w kierunku, z którego jego oddział został ostrzelany, nie mając świadomości, że wystrzelone pociski trafią także cywili nie biorących udziału w walkach, to nie można wtedy mówić o zbrodni wojennej.

_ Jeśli ani wydający rozkaz, ani wykonujący go nie miał takiej świadomości, bo np. nie widział tych cywilów, to ich śmierć jest skutkiem działań wojennych jako tzw. konieczność wojenna_ - oświadczył Kulesza. Taki błąd żołnierzy wykluczałby możliwość przypisania im umyślności działania, a to jest konieczne dla stwierdzenia zbrodni wojennej - dodał profesor.

Pytany, jaki zarzut z Kodeksu karnego mógłby być postawiony polskim żołnierzom, Kulesza wyraził przypuszczenie, że w grę może wchodzić artykuł 123 par. 4. Stanowi on, że "kto, naruszając prawo międzynarodowe, dopuszcza się zabójstwa wobec (...) ludności cywilnej obszaru okupowanego, zajętego lub na którym toczą się działania zbrojne, albo innych osób korzystających w czasie działań zbrojnych z ochrony międzynarodowej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".

Kulesza podkreśla, że w takim przypadku prokuratura musi m.in. zebrać relacje żołnierzy i ludności cywilnej oraz zbadać zapisy dzienników działań bojowych, a sąd musi niezwykle skrupulatnie ocenić zebrane dowody. O tym, czy sąd przypisałby umyślność działań żołnierzy, mogłaby decydować m.in. odległość, z której strzelali - zaznaczył Kulesza. Według niego, sprawę komplikuje fakt, że walczący w Afganistanie talibowie wyglądają z daleka niczym ludność cywilna._ Możliwe jest, że ci żołnierze powiedzą sądowi: "Jak z odległości odróżnić taliba od cywila nie biorącego udziału w walkach?"_ - dodał prawnik.

Ocenił, że sprawa jest precedensowa, bo - według jego wiedzy - żołnierz polskiego wojska nigdy nie opowiadał sądownie za zbrodnię wojenną polegającą na złamaniu konwencji haskiej i zabójstwach cywilów nie biorących udziału w działaniach wojennych.

Kulesza podał jedyną mu znaną sytuację, w której takie zarzuty byłyby możliwe: wymordowania w 1946 r. przez oddział wojska kilkudziesięciu cywili z ukraińskiej wsi Zawadka Morochowska w Bieszczadach, podczas walk z UPA. To była zbrodnia wojenna, ale w śledztwie IPN nie udało się ustalić żadnego żyjącego sprawcy, któremu można było postawić taki zarzut - powiedział Kulesza.

Przypomniał zarazem, że prokuratury w Niemczech umarzały przekazywane im w latach 60. i 70. przez polskich śledczych sprawy o zbrodnie wojenne Wehrmachtu na polskich cywilach podczas II wojny światowej. Niemieccy prokuratorzy uznawali, że ci Polacy "byli uznawani przez Wehrmacht za biorących udział w walkach, a ich zabicie wynikało z błędu Wehrmachtu, wobec czego był to przypadek, a nie zbrodnia wojenna" - przytoczył Kulesza ustalenia niemieckich prokuratur. W istocie był to wykręt i ochrona sprawców tych zbrodni - dodał prawnik. Przypomniał, że kat warszawskiego getta gen. SS Juergen Stroop został skazany na śmierć przez polski sąd właśnie m.in. za złamanie konwencji haskiej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)