Prof. Krzysztof Szwagrzyk: pokolenie żołnierzy niezłomnych odchodzi z tego świata z goryczą
- Zdecydowanie jest to pokolenie, które odeszło i odchodzi z goryczą z tego świata. Wszyscy oni spodziewali się, że w wolnej Polsce spotkają ich zaszczyty, honory, a przede wszystkim docenienie ich walki i poświęcenia. Tego nie było w latach 90., ale też w okresie późniejszym i chyba jest tak nadal - mówi w rozmowie z WP.PL prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN, kierujący projektem "Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego 1944-1956". W ramach projektu interdyscyplinarny zespół naukowców odnajduje i identyfikuje szczątki żołnierzy podziemia antykomunistycznego.
28.02.2014 | aktual.: 01.03.2014 12:28
Przeczytaj też: Bronisław Komorowski: pochówek żołnierzy wyklętych powinien mieć charakter uroczystości państwowej
WP: Marcin Bartnicki: Udaje się odnaleźć groby zamordowanych żołnierzy wyklętych, coraz większa część społeczeństwa zna ich losy, trudno za to natrafić na informacje o sędziach, prokuratorach i funkcjonariuszach, którzy skazywali ich na śmierć i wykonywali wyroki. Pojawiają się nazwiska, ale pozostałe fakty nie są znane opinii publicznej. Co stało się z tymi ludźmi w PRL, jak obeszła się z nimi III RP?
Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Nie zgodzę się z panem, że nie ma informacji na temat oprawców, tych którzy mordowali lub wydawali wyroki śmierci. To wszystko jest znane od lat. Historycy zajmujący się badaniem tego wątku naszej historii napisali wiele książek i artykułów, w których opisali życiorysy ludzi tworzących komunistyczny aparat represji. Znamy ich dokonania, życiorysy. Oczywiście mamy wszyscy to samo poczucie niesprawiedliwości, że ludzi, którzy doprowadzili do śmierci tak wielu Polaków po wojnie, nie spotkała zasłużona kara. Proszę wierzyć, że historycy zrobili wszystko, aby doprowadzić do wyjaśnienia tych sytuacji. Opisali, kto w jakiej sprawie uczestniczył, do czyjej śmierci doprowadził, do czyich represji się przyczynił. To wszystko co badacze mogą robić. Pana pytanie dotyczy jednak odbioru społecznego, a w tej kwestii jest poczucie niesprawiedliwości. Skoro działo się tak bardzo wiele złego i znamy nazwiska oprawców, to dlaczego nie zostali osądzeni? Trudno się z tym nie zgodzić. Myślę, że nie
jest to pytanie do historyka, ale do przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego w Polsce tak rzadko udaje się postawić przed sądem oprawców z okresu komunistycznego i wymierzyć im stosowne do przewinień kary?
WP: Historyka można jednak zapytać o odbiór społeczny tematu, którym się zajmuje. W WP.PL również piszemy o żołnierzach wyklętych, dużą oglądalność miał m.in. materiał o Danucie Siedzikównie "Ince". W komentarzach pod tekstem na jej temat Internauci pisali m.in., że "dobijała żołnierzy, milicjantów i obywateli", że była "nałożnicą zwykłego bandyty, który pod płaszczykiem walki z ustrojem zajmował się rabowaniem i mordowaniem". Rok temu, ktoś oblał jej pomnik farbą właśnie przed Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Dlaczego w 2014 r. część społeczeństwa powtarza propagandę z okresu stalinowskiego, nawet nie z PRL, ale tę siermiężną, z lat stalinizmu?
- To spuścizna komunizmu, z którą będziemy musieli borykać się jeszcze przez wiele lat. Propaganda komunistyczna była bardzo silna i jak widać, również skuteczna. Wielu ludzi jeszcze dziś powtarza całe zwroty z gazet i książek wydanych w tamtym okresie, używając terminów obraźliwych w swoich charakterze wobec żołnierzy podziemia niepodległościowego. Ci, którzy posuwają się do takich sformułowań, to ludzie ukształtowani przez system komunistyczny, którzy nie są skłonni do jakiejkolwiek refleksji. Bez względu na to, ile i jakich argumentów przedstawi im się dzisiaj, podważających całkowicie ich teorie, i tak będą trwali przy swoim. Oni nigdy nie zmienią swojej opinii. Komunizm zrobił ogromne spustoszenie, także w umysłach Polaków.
prof. Krzysztof Szwagrzyk (drugi z lewej) podczas prac ekshumacyjnych na "Łaczce" na warszawskich Powązkach fot. Piotr Życieński/IPN
WP: Takie teorie powtarzają również młodsze pokolenia.
- Żadna społeczność na świecie nie jest jednorodna w swoich ocenach i poglądach. Nie przeceniałbym tych, którzy w sposób wrogi, czasami wręcz arogancki, wypowiadają się krytycznie wobec żołnierzy wyklętych, których ja wolę nazywać żołnierzami niezłomnymi. Trudno, tak już jest. Należy nad tym ubolewać, ale nie robiłbym z tego jakiegoś dramatu. Nie jestem przekonany, czy osoby, które nie posiadają podstawowej wiedzy historycznej zasługują na to, aby poświęcać ich niewiedzy aż tak wiele uwagi.
WP: Pojawiają się kolejne inicjatywy popularyzowania wiedzy o tym temacie, zajmuje się tym m.in. IPN. Obawiam się jednak, że wiele z nich trafia głównie do ludzi już znających to zagadnienie. Bez przebicia się do kultury masowej, trudno zwrócić uwagę całego społeczeństwa. Macie państwo jakiś pomysł, jak to zrobić?
- Pomysłów jest wiele, tylko że można podejmować bardzo wiele działań, co do których wydaje się, że są w swoim założeniu słuszne i że ich efekty mogą być dalekosiężne, tyle tylko, że nie jesteśmy w stanie spowodować, aby wszystkie główne media informowały na bieżąco o wszystkich działaniach związanych z upamiętnieniem żołnierzy niezłomnych. Proszę zwrócić uwagę, że tematyka historyczna w ogóle jest rzadko pokazywana w mediach, ale również w tej sferze jestem optymistą. Proszę zwrócić uwagę, jak ta sytuacja zmienia się w kraju od trzech lat. Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma ogromny zasięg, z każdym rokiem działań i imprez podejmowanych w całym kraju są setki. Konferencja prasowa w belwederze jest na to dowodem. Były tam wszystkie znane mi media, informowały o tym, nikt tego nie przemilczał. Do niedawna było inaczej, niektóre stacje radiowe i telewizyjne w ogóle nie brały udziału w takich konferencjach. To świadczy, że również w tej sferze zmienia się stanowisko mediów.
WP: Tegorocznym obchodom towarzyszy wręczenie odznaczeń żołnierzom podziemia niepodległościowego. To stało się 25 lat po upadku komunizmu. Co działo się wcześniej z żołnierzami wyklętymi? W jakich warunkach żyli? Mogli liczyć na jakąś pomoc naszego państwa?
- Zdecydowanie jest to pokolenie, które odeszło i odchodzi z goryczą z tego świata. Wszyscy oni spodziewali się, że w wolnej Polsce spotkają ich zaszczyty, honory, a przede wszystkim docenienie ich walki i poświęcenia. Tego nie było w latach 90., ale też w okresie późniejszym i chyba jest tak nadal. Gdybym miał porównywać sytuację żołnierzy niezłomnych obecnie żyjących, powiedziałbym, że ma się ona nijak do sytuacji kombatantów przed II wojną światową - bohaterów Powstania Styczniowego, których honorowano na wszelkie możliwe sposoby. Każdy żołnierz, oficer oddawał honory powstańcowi. Oni byli rzeczywiście bohaterami, czuli to każdego dnia poprzez opiekę państwa (myślę tu o opiece w zakresie spraw socjalnych), ale także przez takie zewnętrzne, codziennie okazywane im oznaki sympatii i szacunku. Tego w Polsce aktualnie nie mamy i myślę, że nie doczekamy się tego. Każdy kombatant, który założy mundur i idzie ulicą jakiegokolwiek miasta w Polsce, nie spotka się z honorami, nie tylko ze strony osób cywilnych, ale
także żołnierzy i służb mundurowych. A to o czymś świadczy.
WP: Co w Pana opinii powinni zrobić ludzie, którzy mieli szansę uniknąć walki z Sowietami po II wojnie światowej? Nie pytam o żołnierzy Armii Krajowej, ale o ludzi, którzy przyłączali się do konspiracji antykomunistycznej kilka lat po wojnie. Czy taki masowy opór był potrzebny? Czy walka w tamtych warunkach miała sens?
- Walka w obronie ideałów, wolności i niepodległości zawsze ma sens. Nawet jeżeli ofiary są wielkie, należy je ponieść. Bez walki, którą podejmowali nasi przodkowie, nas nie byłoby dziś na świecie, nie byłoby naszego państwa. Oczywiście, dziś mając obecną wiedzę, można powiedzieć, że coś można było zrobić lepiej. Tyle tylko, że żołnierze niezłomni pewnych informacji nie mieli. Oni byli wierni przysiędze, którą składali. Uznawali, że walka o niepodległość wymaga ofiar i w tej przysiędze trwali. Myślę, że to zasługuje na nasz najwyższy szacunek. Wierzę, że jeśli nie stanie się tak teraz, w ciągu najbliższych lat, to będzie to działanie na przyszłość, bo młode pokolenie znacznie szerzej niż pokolenie średnie i starsze, uznaje żołnierzy niezłomnych za swoich bohaterów. To widać w całym kraju i to jest piękne. Walka tych żołnierzy nie poszła na marne, bo młode pokolenie tę walkę i to poświęcenie docenia.
Rozmawiał Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska