Prof. Kik: Janusz Piechociński przejął faktyczną kontrolę nad partią
- Dzisiaj faktycznie odbyła się druga tura wyborów w PSL. Po pierwszej, gdy wybrano Janusza Piechocińskiego na lidera, dysponował on przewagą zaledwie 17 głosów, podczas gdy Jarosław Kalinowski, który raczej nie należy do jego zwolenników, był przewodniczącym Rady Naczelnej partii - a ta była wielką niewiadomą. Dzisiaj był drugi etap, który dokończył wybory. Teraz Kalinowski może być nadal szefem Rady, ale w komitecie wykonawczym znaleźli się prawie wyłącznie ludzie Piechocińskiego - powiedział politolog z Uniwersytetu J. Kochanowskiego w Kielcach i wiceszef Komitetu Nauk Politycznych PAN prof. Kazimierz Kik.
01.12.2012 | aktual.: 03.12.2012 21:53
- Zaraz po wyborze Piechociński trochę bał się pójść do rządu, ponieważ nie był pewny partii i tego, jak będzie wyglądał komitet wykonawczy i prezydium; bał się odwracać tyłem do partii. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Piechociński na wniosek komitetu wykonawczego, czyli swoich ludzi, może iść do rządu, ponieważ za plecami ma partię kierowaną nie przez Kalinowskiego, ale przez czterech wiceprzewodniczących - swoich zwolenników. W ten sposób przejął absolutną kontrolę nad partią i może wejść do rządu bez zagrożenia, że ktoś gdzieś w terenie będzie mu bruździł - skomentował.
- W efekcie tej - jak to nazywam - drugiej tury wyborów w PSL powstała zupełnie nowa sytuacja, która zamknęła proces przejmowania kierownictwa w partii przez Piechocińskiego. Może on spokojnie wejść do rządu, bo ma zabezpieczone tyły, czyli partię. To jest istotne o tyle, że stworzy komfort Donaldowi Tuskowi, który woli mieć lidera partii koalicyjnej u swojego boku, niż komunikować się poprzez innych polityków. To kwestia ewentualnego zaufania i bliskiej współpracy między premierem a wicepremierem. Taki układ jest lepszy z punktu widzenia Tuska niż z punktu widzenia PSL. Dla Piechocińskiego byłoby lepiej, gdyby pozostał poza rządem i mniej spadałyby na niego negatywne konsekwencje rządzenia, zwłaszcza, że zbliża się trudniejszy gospodarczo moment. Dla Tuska lepiej, by Piechociński stał u jego boku. Ale w sumie - ponieważ Piechociński może być teraz spokojny o partię - może zająć się sprawami rządowymi, czyli przekształcić się w męża stanu - powiedział politolog.
- W moim przekonaniu PSL będzie obecnie przyjmowało postawę bardziej prosocjalną, zgodną ze społeczną nauką Kościoła katolickiego, do którego także odwoływał się Piechociński w swoim wystąpieniu. PSL może więc być partią chadecką, socjalną; partią prowincji; partią jednoczącą, eliminującą spory - to będzie pozycja, którą będzie próbował zajmować Piechociński - dodał.