Prof. Jadwiga Staniszkis: co Kalwin ma do kwestii ukraińskiej?
Ławrow i Kerry prowadzą negocjacje dotyczące przyszłości Ukrainy. Chodzi o federację. Ale obie strony rozumieją ten termin inaczej. Dla Amerykanów to kontynuacja konfederacji - Państwa opartego na kontrakcie, władzy bez jednoznacznej hierarchii. Kerry wie jednak, że dla strony rosyjskiej to przede wszystkim narzędzie osłabienia i podzielenia Ukrainy oraz stworzenie procedur, które wzmocnią podziały - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski.
31.03.2014 | aktual.: 31.03.2014 16:22
To zasadniczo różne perspektywy polityczne. W myślowej relacji Rosji do Zachodu zawsze uderzała powierzchowność - a zarazem - dosłowność (i chęć natychmiastowego przełożenia obcych idei i utopii w czyny). Bez świadomości, że te same prądy myślowe w różnych kontekstach nabierają odmiennych treści. I inne ich aspekty są traktowane jako pierwszorzędne.
Dobrze widać to w biegunowo odmiennej, w Rosji i Ameryce, interpretacji kalwinizmu. W tej pierwszej caryca Katarzyna (druga połowa XVIII wieku), kalwinka ze Szczecina, dostrzegła w pękniętym kulturowo i religijnie społeczeństwie rosyjskim (efekt powierzchownego luteranizmu czasów Piotra Wielkiego) analogię do filozoficznego modelu Kalwina, w którym ten proponował zamknięcie luki między światem myśli, a rzeczywistością materialną przy pomocy narzuconej "sztuczności". Czyli - instytucji i praw odnoszących się do obu tych płaszczyzn. Dla Katarzyny ten model stał się dyrektywą do działania. Postanowiła zamknąć lukę między elitami i masami poprzez wprowadzenie trzeciej płaszczyzny: formuły "społeczeństwa służby". I zintegrować społeczeństwo narzucając wszystkim - i elitom i masom - obowiązki wobec państwa.
Widać tu też - odbitą w krzywym zwierciadle - polską koncepcję "społeczeństwa politycznego", bronionego przez konfederatów barskich. Ale u nas chodziło o wolność przypisaną do szlacheckiego statusu, z której wynikały obowiązki wobec kraju, gwarantowane przez honor, a nie - prawo.
W projekcie Katarzyny chodziło zaś o ujednolicenie przez radykalne zniewolenie wszystkich, a nie - jak w Polsce - o stanową wolność. Ale "realizm" i statusowe podejście były podobne.
Warto porównać ową rosyjską recepcję Kalwina z funkcjonowaniem tego samego nurtu w wydaniu amerykańskich purytanów z Nowej Anglii (druga połowa XVII wieku).
Tam zwrócono uwagę na inny aspekt kalwinizmu: niepewność, co do zbawienia związaną z dziedziczeniem piętna grzechu pierworodnego i "kapryśnością" Boga, tak silnie akcentowaną jeszcze przez Ockhama w XV-wiecznym nominalizmie. W purytanizmie rozwiązaniem tej kwestii stała się sekwencja "porozumień", naśladująca idee kontraktu na rynku w społeczeństwie angielskim, skąd przybyli "pielgrzymi". Tak więc po złamaniu przez Adama porozumienia co do przestrzegania praw boskich (co spowodowało, przechodzący na kolejne pokolenia, grzech pierworodny) pojawiła się kolejna szansa dana człowiekowi. Czyli - porozumienie Boga i Chrystusa, co do ofiary jako odkupienia.
I wreszcie - ostatnie ogniwo w tej sekwencji kontraktów: porozumienia człowieka z Bogiem - łaska za wiarę. Polityczny aspekt tej koncepcji to przekonanie, iż ta sekwencja potwierdza, uznaną przez Boga, niezbywalną wolność jednostki. Bo tylko człowiek wolny ma zdolność zawierania kontraktów.
W historii, przed rewolucjami, wydarzały się często rebelie. Czyli - działania mające przywrócić jednostce podmiotowość moralną. I wolność jako fundament dalszych działań - już politycznych. Tak było w sierpniu 1980 roku.
A wracając do różnych interpretacji kalwinizmu, to we Francji (gdzie jest on traktowany jako przedsionek do Oświecenia) chodziło głównie o "racjonalizację" sztuczności (instytucji i prawa), zamykającej lukę, o której wspominałam na wstępie. Dlatego Wolter tak się zachwycał Katarzyną: w jej racjonalności kontroli dostrzegł racjonalizację. Nie zauważył zaś ani redystrybucji zniewolenia, ani braku oporu zatomizowanego społeczeństwa. Braku, który pozwolił Katarzynie potraktować żywy organizm społeczny jak abstrakcyjny model. Podobnie postąpił zresztą Lenin!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla WP.PL