Producent masła ostrzega klientów. "Ceny to skutek oddania handlu zagranicznym firmom"

- Kostka masła, wyjeżdżająca z naszej mleczarni kosztuje zaledwie 3,40 zł. Nie mam już słów dla określenia zdzierstwa, gdy sieci handlowe sprzedają Polakom nasz produkt 6 czy nawet 7 złotych - ujawnia menedżer jednego z największych producentów masła w Polsce. To dalszy ciąg afery, przez którą polscy konsumenci tracą miliony złotych.

Producent masła ostrzega klientów. "Ceny to skutek oddania handlu zagranicznym firmom"
Źródło zdjęć: © East News | imago stock&people/EAST NEWS
Tomasz Molga

- Tylko Biedronka i w mniejszym stopniu Lidl uwzględniły spadek cen tego produktu. To straszny skutek oddania handlu w obce ręce. Nie mamy właściwie nikogo, z kim możemy robić uczciwy interes - takie podsumowanie afery z drogim masłem przedstawia menedżer polskiej firmy. Już w listopadzie obniżył cenę hurtową swojego produktu do 25 zł za kilogramów. Wówczas masło powinno stanieć do około 5 zł za kostkę. Ostatnio jeszcze bardziej obniżył cennik. Uczciwa cena, zadowalająca producenta wynosi obecnie 3,4 zł za typową kostkę 200 gram. Wraz z marżą sklepu produkt nie powinien kosztować więcej jak 4,50 zł.

Mimo to ceny na półkach w sklepach wciąż są jak zaczarowane - od 5 do nawet ponad 7 złotych. Według przedsiębiorcy to jeden z dowodów istnienia zmowy cenowej na rynku. Sieci handlowe nie chcą nie obniżać cen i dzięki temu podbierają z naszych kieszeni coraz więcej złotówek.

Pokazał to również Marek Lipka, analityk serwisu o walutach Cinkciarz.pl. Z jego analizy wynika, że masło staniało na rynkach krajów Unii Europejskiej, ale w Polsce te obniżki są znacznie skromniejsze. - Za masło płacimy dziś mniej więcej tyle samo co Holendrzy i o blisko 45 proc. więcej niż Finowie - pisze Lipka.

- Z naszych obserwacji wynika, że przeciętna rodzina z jednym dzieckiem kupuje 3-4 kostki masła na miesiąc. Przeliczając to na skalę całego kraju cwaniacy ze sklepów mają na tym kilka milionów miesięcznie. Ratunkiem dla nas nie jest sprzedaż do małych sklepów. Tych przedsiębiorców zaopatrują duże hurtownie, również należące do kilku zagranicznych koncernów - ujawnia w rozmowie z WP dyrektor. Gorzko dodaje, że jedna z nielicznych polskich sieci handlowych Piotr i Paweł przeżywa obecnie problemy. Sklepy Dino i Żabka to biznesy, w których rządzą fundusze inwestycyjne. Po bankructwie Marc-polu i Delikatesów Alma nie ma z kim rozmawiać.

Zebrali dokumenty i nic nie wyczytali

Potencjalnej zmowie cenowej w sprawie masła przyglądał się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W październiku 2017 roku wszczął pięć postępowań wyjaśniających. Sprawdzając działania największych sieci handlowych: Lidl Polska, Jeronimo Martins, Tesco Polska, Auchan Polska, Carrefour Polska, urzędnicy wystąpili o przesłanie korespondencji z dostawcami masła. - Po analizie przesłanych materiałów będziemy mogli ustalić mechanizmy kształtowania stawek za masło oraz sprawdzić, czy sieci handlowe nie wykorzystują silnej pozycji negocjacyjnej do wpływania na wysokość cen - deklarował prezes UOKiK Marek Niechciał.

Niewiele z tego wyszło. Po prawie trzech miesiącach UOKiK zamieścił podsumowanie, że wprawdzie ceny są wysokie, ale przynajmniej masło nie jest fałszowane. Dodajmy, że sprawę prowadziła wyspecjalizowana w tropieniu zmów delegatura UOKIK w Bydgoszczy. Twierdzą, że "na razie za wcześnie na wnioski".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Biedronkamasłouokik
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)