Proces znanego neurochirurga oskarżonego o łapownictwo
Przed łódzkim sądem toczy się proces znanego
neurochirurga ze szpitala im. WAM Uniwersytetu Medycznego w Łodzi -
prof. Andrzeja R. oskarżonego o łapownictwo. Lekarzowi grozi kara
do ośmiu lat więzienia. Rozprawa odbywa się za zamkniętymi
drzwiami, bo sąd zadecydował o wyłączeniu jawności.
10.10.2006 | aktual.: 10.10.2006 11:15
Śledztwo w sprawie R. wszczęte zostało w lipcu 2005 roku po zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożonym, przez władze Uniwersytetu Medycznego.
Według ustaleń prokuratury, roku matka 25-letniego pacjenta spotkała się z Andrzejem R. prosząc o konsultację lekarską i leczenie jej syna. Oskarżony oświadczył jednak, że w klinice nie ma miejsc, a limit operacji został wyczerpany. Wtedy - według ustaleń śledczych - matka pacjenta położyła na biurku lekarza kopertę z 500 zł. Lekarz schował ją do szuflady biurka, a mężczyzna został przyjęty do szpitala.
Następnego dnia - według prokuratury - lekarz przyjął od kobiety kolejne 500 zł w zamian za dalsze leczenie jej syna. Po kilku dniach stan pacjenta znacznie się pogorszył i mężczyzna zmarł. Wówczas to jego matka i brat publicznie zaczęli zarzucać oskarżonemu przyjęcie łapówki; zawiadomili także dyrekcję szpitala. Brat zmarłego wezwał policję.
Jak ustalono, podczas rozmowy w szpitalu oskarżony zwrócił bratu zmarłego tysiąc złotych, które wręczyła mu jego matka. Mężczyzna w rozmowie z policjantami wycofał swoje zarzuty wobec lekarza, utrzymując, że były one spowodowane emocjami. Mimo to, władze uczelni zdecydowały się zawiadomić o zdarzeniu prokuraturę.
Andrzej R. stanął przed sądem za łapownictwo. Tymczasem w prokuraturze wciąż toczy się postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowanie śmierci 25-latka. Umorzono natomiast postępowanie w sprawie wręczenia przez kobietę łapówek ze względu na znikomą szkodliwość czynu.