Proces za utratę pracy w wyniku mobbingu
Odszkodowania w wysokości trzech pensji
żąda od Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w
Białymstoku jej była pracownica. Kobieta twierdzi, że została
zwolniona w wyniku tzw. mobbingu, czyli prześladowań psychicznych
przez grupę osób, która powstała wokół nowego dyrektora stacji.
Ten precedensowy proces toczy się przed białostockim sądem pracy. Sąd przesłuchał powódkę oraz kilkoro pierwszych świadków.
"Jeżeli sąd uzna, że podana przez pracodawcę przyczyna wypowiedzenia (brak kwalifikacji) nie jest prawdziwa - i my się tylko do tego odnosimy - powódce przysługuje roszczenie odszkodowawcze w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia" - powiedziała pełnomocniczka powódki, radca prawny Grażyna Wyszkowska. Kobieta zarabiała ok. 2,5 tys. zł.
Elżbieta Ż. została zwolniona z pracy wiosną tego roku. Wcześniej przez kilkanaście lat pracowała w wojewódzkim sanepidzie w Białymstoku na kierowniczym stanowisku. Odpowiadała m.in. za kadry. Według niej, po zmianie dyrektora stacji powstała w tej instytucji grupa osób, która chciała doprowadzić do jej zwolnienia. Dyskredytowano jej cenione wcześniej umiejętności i stale krytykowano, co doprowadziło ją do rozstroju nerwowego.
Powódka powiedziała przed sądem, że mobbing polegał na tym, iż stopniowo odsuwano ją od obowiązków, potem proponowano zmianę warunków zatrudnienia, obniżkę płac - na co nie chciała się zgodzić. W konsekwencji doprowadziło to do jej zwolnienia.
Proces będzie kontynuowany w październiku.