PolskaProces ws. przemytu i handlu narkotykami

Proces ws. przemytu i handlu narkotykami

Domniemany przywódca gangu mokotowskiego 49-letni Andrzej H., ps. Korek, odpowiada przed krakowskim sądem wraz z sześcioma innymi oskarżonymi w procesie dotyczącym przemytu i handlu narkotykami o łącznej wartości 7 mln 250 tys. zł. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy - poinformowano w sądzie.

27.09.2006 | aktual.: 27.09.2006 17:16

Andrzejowi H., znanemu także pod pseud. Korek, Łysy i Ojciec, prokuratura zarzuciła kierowanie grupą przestępczą, której członkowie dopuścili się szeregu przestępstw narkotykowych, w tym przemytu do i z Polski oraz nielegalnego obrotu substancjami psychotropowymi i środkami odurzającymi w znacznych ilościach.

Według prokuratury, oskarżeni w okresie od czerwca 1997 roku do lipca 2000 roku w Krakowie, Warszawie i innych miejscowościach, działając wspólnie i w porozumieniu, brali udział w przywozie z USA do Polski przez przejście graniczne Warszawa-Okęcie co najmniej 95 kg kokainy i w wywozie około 15 tys. sztuk tabletek ekstazy do USA i Kanady, o łącznej wartości 7 mln 250 tys. zł.

Jak informowała wcześniej prokuratura, narkotyki pochodziły z Ameryki Łacińskiej, a jednym z kanałów przerzutowych była droga powietrzna - dzięki współpracy personelu LOT-u. Materiały w tej części wyłączono do odrębnego prowadzenia.

Mechanizm przestępstwa ujawnili prokuraturze dwaj przebywający w USA podejrzani, współpracujący z amerykańskim urzędem do spraw zwalczania przestępczości narkotykowej DEA (Drug Enforcement Administration).

Prokuratura współpracowała w tej sprawie z DEA. Współpraca ta polegała m.in. na wymianie informacji, materiałów procesowych, a także organizowaniu działań polskich prokuratorów na terenie innych krajów.

Jak podawały media, w śledztwie pojawiło się nazwisko szefa gabinetu byłego prezydenta Lecha Wałęsy, Mieczysława Wachowskiego. Prokuratura potwierdziła te informacje, podkreślając, że materiały wymagają weryfikacji. Sam Wachowski na zwołanej specjalnie konferencji prasowej oświadczył, że informacje o jego kontaktach z gangsterami pochodzą od przestępców i są pomówieniami.

W październiku ub. roku prokuratura informowała także, iż wpadła na nowe ślady w tej sprawie, dotyczące zarówno przemytu narkotyków do Polski, jak i zabójstwa gen. Marka Papały. Było to efektem wizyty polskich prokuratorów w Niemczech i USA. Podczas tej podróży prokuratorzy spotykali się z funkcjonariuszami DEA i uczestniczyli w przesłuchaniach świadków.

W połowie marca tygodnik "Wprost" napisał, że zeznania obciążające także byłego prezydenta Warszawy, Pawła Piskorskiego, złożył w tym śledztwie jeden ze świadków, Leszek P. Według świadka, współpracującego z DEA, jego znajomy Marian W. mówił mu, że "wspólnie z Piskorskim i jakimś Włochem zamierzali wyłudzić pieniądze z zagranicznego banku". Miało to być możliwe dzięki zawyżonej wartości kamieni szlachetnych, które miały stanowić zabezpieczenie dla banku. Prokuratura wyjaśniała, że Piskorski nie jest ani świadkiem, ani podejrzanym w sprawie. Sam Piskorski zapewniał, że zarzuty wysuwane przeciwko niemu są "całkowicie nieprawdziwe".

Materiały dotyczące śmierci gen. Papały, Mieczysława Wachowskiego i Pawła Piskorskiego wyłączono ze śledztwa i przekazano do innych prokuratur. "Zarówno wątek, mówiący o możliwości przemytu narkotyków na pokładzie jachtu (w którym pojawia się nazwisko Wachowskiego - PAP), jak i wątek wyłudzenia kredytu przekazano Prokuratorowi Krajowemu. Za jego pośrednictwem materiały te trafiły do Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie" - mówił PAP w maju po skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko "Korkowi" do sądu zastępca prokuratora apelacyjnego w Krakowie Ryszard Tłuczkiewicz.

Andrzej H. odpowiada także przed Sądem Okręgowym w Gdańsku - wraz z pięcioma innymi osobami - w sprawie o przemyt 325 kg kokainy w styczniu 2003 roku. Wartość kontrabandy wyniosła ok. 80 mln zł. Proces w tej sprawie rozpoczął się w październiku 2005 roku. Tam również Andrzej H. nie przyznał się do winy. Zeznał, że o przechwyceniu kontrabandy narkotyków w styczniu 2003 r. w porcie w Gdyni dowiedział się z wiadomości telewizyjnych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)