Proces Szynalskiej odroczony do 5 stycznia
Przed sądem w Pruszkowie (Mazowieckie)
zeznawali kolejni świadkowie w procesie byłej posłanki
Renaty Szynalskiej (SLD, później niezrzeszona) oskarżonej o to, że
w 2004 roku, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu, potrąciła
przechodnia na przejściu dla pieszych. Kolejna rozprawa - 5
stycznia 2006 r.
23.11.2005 | aktual.: 23.11.2005 19:42
Zeznanie składała matka pokrzywdzonego oraz dwóch policjantów; jeden nich był na miejscu zdarzenia, drugi przeprowadzał badanie posłanki alkomatem w komendzie policji w Pruszkowie.
Matka poszkodowanego Mariusza W. pytana przez sąd o koszty rehabilitacji syna zeznała, że nie jest w stanie określić ile kosztowało leczenie syna, ale może ewentualnie obliczyć te koszty w domu.
Jeden z policjantów, który był na miejscu wypadku zeznał, że oskarżona była w szoku i nie miał podejrzeń, że była w stanie nietrzeźwym. Przyznał, iż z jego rozmowy z Szynalską mogło wynikać, że z uwagi na to, iż jest ona posłanką, nie musi poddać się badaniu alkomatem.
Z kolei funkcjonariusz, który brał udział w badaniu posłanki alkomatem w komendzie w Pruszkowie wyjaśnił, że były problemy z przeprowadzeniem badania, ponieważ mimo wielokrotnych prób dmuchania w urządzenie, na wyświetlaczu pojawiało się słowo "błąd". Dopiero po kolejnej próbie, urządzenie wskazało zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu.
Obrońca oskarżonej złożył wniosek o wezwanie na kolejną rozprawę biegłego lekarza, który określi stan zdrowia Mariusza W. Jak wyjaśnił obrońca w rozmowie z dziennikarzami biegły miałby określić, czy na obecny stan zdrowia pokrzywdzonego miały wpływ także operacje stawów biodrowych, które Mariusz W. przeszedł w dzieciństwie.
Ponadto obrona wnioskowała o powołanie biegłego toksykologa z zakresu badań alkoholu, który określi możliwości wykonywania badań retrospektywnych z wydychanego powietrza i z krwi.
Szynalska przyznaje się do spowodowania wypadku, ale odrzuca zarzut o nietrzeźwości. Jak wyjaśniała na poprzedniej rozprawie, dzień przed wypadkiem wieczorem wypiła dwa piwa. W jej ocenie, pracownicy serwisu, do którego trafiła po wypadku, przed poddaniem się badaniu alkomatem, mogli dolać jakiegoś alkoholu do kawy, którą ją poczęstowali.
Szynalska została poddana badaniu alkomatem dopiero ok. 4-5 godzin po zdarzeniu, na prośbę prokuratora. Badanie wykazało zawartość 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pełnomocnik pokrzywdzonego będzie domagał się 50 tys. zł odszkodowania. Zapowiedział, że to tylko część tego, czego będzie żądał w pozwie cywilnym.
Do wypadku doszło we wrześniu 2004 r. pod Nadarzynem (Mazowieckie). Poszkodowany został 18-latek, który trafił do szpitala; doznał obrażeń m.in. obu kości podudzia, głowy i klatki piersiowej.
Prokuratura postawiła Szynalskiej - która sama zrzekła się immunitetu poselskiego - zarzut umyślnego "przekroczenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym". Według prokuratury, zbliżając się do oznakowanego przejścia i będąc w stanie nietrzeźwym, nie ustąpiła pierwszeństwa przechodzącemu pieszemu i potrąciła go, w wyniku czego doznał obrażeń.