Proces Stokłosy: świadek zeznawał o prośbach i groźbach
O prośbach, groźbach i naciskach przełożonych mówiła urzędniczka Izby Skarbowej w Pile - świadek w procesie oskarżonego m.in. o korumpowanie urzędników byłego senatora Henryka Stokłosy.
16.09.2009 | aktual.: 16.09.2009 15:09
Świadek podjęła dwie decyzje podatkowe - w sprawie zapłacenia zaległego podatku w wysokości 1,3 mln zł oraz nakazu egzekucji tej kwoty od firm należących do byłego senatora. Decyzje te zostały zmienione przez wysokich rangą Urzędników Ministerstwa Finansów, którzy odpowiadają w procesie o łapownictwo toczącym się w sądzie w Warszawie
Urzędniczka zeznała, że była nakłaniana przez innego oskarżonego w sprawie korupcji związanej z firmami Henryka Stokłosy - doradcę podatkowego Mariana J. - do pozytywnego załatwienia sprawy, za co senator miał się nią "zaopiekować". Po decyzji negatywnej dla byłego senatora ten sam doradca zadzwonił do niej i powiedział, że "skończy jak powodzianie", a sam senator miał do niej zadzwonić i powiedzieć, że "wypowiedział jej wojnę".
Według zeznań świadka w sprawach senatora wywierali na nią naciski jej przełożeni - mieli twierdzić, że w sprawach Stokłosy nie powinna być nadgorliwa, bo jest on wpływowym politykiem. Przy okazji prowadzenia spraw Stokłosy po każdej rozmowie z przełożonymi sporządzała notatki służbowe, które przekazała prokuraturze.
Świadek ostatecznie umorzyła postępowanie egzekucyjne zaległości podatkowych firm byłego Senatora, ze względu na przedawnienie, jednak zrobiła to dopiero po decyzji urzędników Ministerstwa Finansów w tej sprawie. - Było to wykonanie polecenia ministerstwa - zaznaczyła.
Kolejni świadkowie w procesie będą zeznawać w czwartek.
Według prokuratury na skutek działań skorumpowanych urzędników instytucje państwowe umarzały i kasowały decyzje Izb Skarbowych, nakazujących zapłatę zaległych podatków od firm należących do Stokłosy. Skarb Państwa mógł w wyniku tej działalności stracić nawet 5,6 mln zł.
Dotychczas w tym procesie sąd przesłuchał kilkunastu świadków - radcę podatkowego Stokłosy Mariana J. oraz wysokich urzędników ministerstwa finansów Andrzeja Ż. i Sławomira M. oraz kilku urzędników administracji podatkowej w Pile. Nie udało się skończyć przesłuchania urzędniczki ministerstwa Elżbiety Ż., która przestała stawiać się na rozprawach.
Proces Stokłosy rozpoczął się w maju. Według oskarżenia biznesmen miał wręczać urzędnikom łapówki w postaci alkoholu i wędlin wartości od kilkuset do kilku tysięcy złotych oraz gotówki w wysokości od 5 tys. do 100 tys. zł, w zależności od kwoty umorzeń podatkowych, które otrzymywał. Oskarżony nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień.
Oprócz zarzutów korupcyjnych Stokłosa ma także zarzuty bezprawnego więzienia i bicia swoich pracowników, utrudniania pracy policji w sprawie postępowania dotyczącego zatrucia środowiska naturalnego, sfałszowania oświadczenia o czynnym prawie wyborczym i wyłudzenia pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej.
Oskarżonym w tej samej sprawie: księgowej Stokłosy, Elżbiecie N., postawiono zarzuty pomocnictwa w łapownictwie oraz w wyłudzeniach, a Ryszardowi S. - sędziemu sądu administracyjnego - zarzut przyjmowania korzyści majątkowych.
Stokłosę - poszukiwanego międzynarodowym listem gończym - zatrzymała w 2007 r. niemiecka policja. Został w grudniu 2007 r. wydany Polsce na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania. W śledztwie zabezpieczono majątek Stokłosy o wartości ok. 20,7 mln zł. Mienie to pokrywa domniemane straty, wynikające ze stawianych mu zarzutów.
Stokłosa w 1980 r. założył rzemieślniczą firmę utylizacji odpadów rolno-hodowlanych Farmutil, dzięki której dorobił się znacznego majątku. Zespół firm Stokłosy obejmuje przetwórnie przemysłu rolno-spożywczego, ale także lokalną prasę i radio oraz sieci handlowe. W roku 2007 r. Stokłosa - z majątkiem wycenianym na 750 mln zł - plasował się na 33. miejscu na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost".