Proces "Starucha" o pobicie piłkarza odroczony
Piłkarz Legii Jakub Rzeźniczak nie stawił się na procesie Piotra S. - "Starucha", w którym miał zeznawać jako pokrzywdzony. Sąd sprawę odroczył i chciał, by Rzeźniczaka doprowadziła na nią policja, ale tego nie zrobi, bo wstawił się za nim oskarżony "Staruch".
24.06.2013 12:25
Przesłuchanie Rzeźniczaka jako świadka i pokrzywdzonego to jedna z ostatnich czynności, jakiej sąd musi dokonać przed zakończeniem procesu w tej sprawie. Nie udaje się jednak przeprowadzić tego przesłuchania, bo albo nie stawiał się Rzeźniczak - powołując się na swe obowiązki klubowe - albo (jak ostatnio w maju, gdy piłkarz przyszedł do sądu) termin rozprawy odwołano na wniosek obrońcy.
Dziś, gdy okazało się, że Rzeźniczak jest nieobecny, prowadząca proces sędzia Justyna Dałkowska poinformowała, że wezwanie do Rzeźniczaka było dwukrotnie awizowane i nie zostało podjęte w terminie. Według notatki policji, w poprzednich dniach w mieszkaniu Rzeźniczaka nie zastano nikogo, ale w niedzielę policjant słyszał, że ktoś jest w lokalu, lecz nie otworzył funkcjonariuszowi, który chciał wręczyć dodatkowe zawiadomienie o poniedziałkowej rozprawie.
- Klub Legia jest na zgrupowaniu poza Warszawą, to naturalna przeszkoda, piłkarz pewnie nie otrzymał zwolnienia - argumentował obrońca oskarżonego, mec. Krzysztof Wąsowski. - Ten świadek musi być przesłuchany, odstępstw żadnych być tu nie może - podkreśliła sędzia. W tej sytuacji prokurator wniósł o odroczenie rozprawy i ponowne wezwanie Rzeźniczaka, co poparł też obrońca.
- Wezwania były wystawione dwukrotnie, świadek ich nie odbiera, nie otwiera drzwi. Sąd nie widzi innej możliwości niż zarządzić przymusowe doprowadzenie - uznał sąd. - Może tylko grzywna? Będzie wrażenie, że świadek jest karany - apelował mec. Wąsowski, na co sędzia odparła, że grzywnę sąd już wcześniej nakładał na tego świadka. - Sąd nie może dostosowywać swego kalendarza do terminów rozgrywek piłkarskich - dodała sędzia.
Wtedy odezwał się oskarżony Piotr S. - 3-4 dni temu rozmawiałem z Kubą, on mnie nawet pytał co z tą sprawą, bo on nie dostał żadnego powiadomienia. Może wezwanie dla niego wysłać na adres klubu? - zasugerował, popierany przez swego obrońcę.
Sąd przystał na tę propozycję i zmienił decyzję: za nieusprawiedliwioną nieobecność Rzeźniczaka w sądzie nałożył na niego karę pieniężną 500 zł, o czym zawiadomi także klub Legia Warszawa. - Pokrzywdzony dostanie też wiadomość, że wykonywanie obowiązków zawodowych nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem do niestawiania się przed sądem i jeśli znów się nie pojawi, może zostać zatrzymany i doprowadzony do sądu przez policję - uzasadniła sędzia.
Proces odroczono do 10 września. Początkowo sąd planował termin 6 września, ale okazało się, że tego dnia Piotr S. się żeni.
Śródmiejska prokuratura oskarża "Starucha" o naruszenie w 2011 r. nietykalności cielesnej piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka, przez uderzenie go otwartą dłonią w twarz. Za takie przestępstwo grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia.
Do zdarzenia doszło po porażce Legii z Ruchem Chorzów, gdy niektórzy kibice stołecznego klubu zwymyślali i opluli schodzących do szatni piłkarzy warszawskiej drużyny. Zareagował na to zawodnik Jakub Rzeźniczak, który ostro im odpowiedział. Krótko potem piłkarze ponownie wyszli na murawę na pomeczowy trening. Wtedy Piotr S. uderzył Rzeźniczaka w twarz.
To nie pierwszy incydent z udziałem "Starucha". Gdy po śmierci współwłaściciela ITI Jana Wejcherta meczowy spiker poprosił o chwilę ciszy, "Staruch" krzyknął "jeszcze jeden". Wówczas władze klubu nałożyły na niego dwuletni zakaz stadionowy, obiecując jednocześnie, że ten człowiek nie wejdzie już na obiekt przy Łazienkowskiej.
W 2011 r. doszło do zakończenia trwającego ponad trzy lata protestu kibiców Legii przeciw właścicielowi klubu. Porozumienie z klubem zakładało jednak utrzymanie w mocy zakazu stadionowego dla "Starucha". Po pewnym czasie nieformalny lider jednej z grup kibiców wrócił na stadion.
"Staruch" został też zatrzymany przez policję w czasie akcji przeciwko chuliganom, którzy brali udział w zamieszkach - 3 maja - na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy. Usłyszał zarzut wtargnięcia na murawę i ma dozór policyjny.
W grudniu 2011 r. "Staruch" poddał się karze 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat za rozbój, a także o udział w bójce i pobiciu. Groziło mu do 12 lat więzienia. Sąd uznał go za winnego pobicia sympatyka klubu Polonia Warszawa i zabrania mu torby z odzieżą wartą 500 zł. Oprócz kary pozbawienia wolności poddał Piotra S. dozorowi kuratora, zobowiązał go do naprawienia szkody - wypłacenia poszkodowanemu 500 zł, skazał też "Starucha" na grzywnę 5,2 tys. zł. Na jej poczet zaliczył oskarżonemu okres przebywania w areszcie.