PolskaProces oskarżonych o handel bronią

Proces oskarżonych o handel bronią

Proces 13 osób, oskarżonych m.in. o handel bronią i napad
rabunkowy na konwojenta, rozpoczął się przy zastosowaniu specjalnych środków bezpieczeństwa przed Sądem Okręgowym w Krakowie.

16.07.2003 | aktual.: 16.07.2003 16:33

Okolice krakowskiego sądu od rana patrolowali policjanci z psami. Część budynku, w której odbywał się proces, została zamknięta. Dla publiczności i dziennikarzy po raz pierwszy w krakowskim sądzie przygotowano osobną salę z nagłośnieniem. Na sali rozpraw byli antyterroryści, a oskarżeni zasiedli w specjalnym przeszklonym boksie.

Niektórzy z oskarżonych, według prokuratury, byli powiązani z gangiem Zbigniewa Ś., ps. Pyza, który po ekstradycji z Hiszpanii będzie odpowiadał przed polskim sądem m.in. w procesie "Krakowiaka". Na ławie oskarżonych zasiadł m.in. obywatel Czech Petr K., któremu zarzuca się handel bronią palną.

Prokurator odczytał akt oskarżenia dopiero po ponad czterech godzinach od rozpoczęcia rozprawy, bowiem wcześniej oskarżeni i ich obrońcy zarzucili sąd wnioskami formalnymi, w których m.in. podważali wiarygodność świadka koronnego, występującego w tej sprawie.

Prowadzący rozprawę sędzia ujawnił treść grypsów, znalezionych przez służbę więzienną, które miał przekazywać oskarżony Jacek B. Pisał on w nich, że sprawa się nie odbędzie, bo "sędzina mnie wk....a, odmawiając widzenia żonie i synowi", zaś w innym liście zaznaczył: "ja już mam 13 lat wyroku, to mogę się z nimi pobawić w kotka i myszkę".

Jackowi B. prokuratura zarzuca m.in. że w grudniu 1998 r. w Kokotowie k. Wieliczki uczestniczył w napadzie na konwojenta przewożącego utarg z punktów fotograficznych, podczas którego zrabowano 117 tys. zł. Oświadczył on w sądzie, że nie chce uczestniczyć w procesie. Jak podkreślił, obawia się o życie swoich najbliższych. Jacek B. wyjaśnił, że jego matka i żona są zastraszane głuchymi telefonami, a w ich domu podłożono ładunek wybuchowy, w związku z zeznaniami, jakie on sam złożył przeciwko świadkowi koronnemu. "Podejrzewam, że te telefony są z CBŚ, bo kto inny mógłby to robić" - mówił przed sądem Jacek B.

Sąd odrzucił wszystkie wnioski formalne i doszło do odczytania aktu oskarżenia.

Jackowi B. i Sławomirowi T. prokuratura zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej i napadzie rabunkowym, a Sławomirowi T. także nielegalne posiadanie broni. Artur B. jest oskarżony o podżeganie do tego napadu i przekazanie informacji, które pomogły w jego zorganizowaniu. Dwóm osobom - Januszowi O . i Pawłowi J. zarzuca się m.in. obrót narkotykami.

Pozostali oskarżeni, jak ustaliła prokuratura, działając w różnym składzie zajmowali się handlem bronią palną. Jeden z nich - Władysław Z. zajmował się także samodzielnym wyrobem broni.

Postawienie zarzutów oskarżonym było możliwe dzięki zeznaniom skruszonego gangstera Krzysztofa P., ps. Loczek, który jest też jednym z pięciu świadków koronnych w toczącym się w Katowicach procesie gangu Janusza T., ps. Krakowiak.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)