Proces o wannę i resztę domu Wassermanna
Przed krakowskim sądem spotkali się minister koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann i przedsiębiorca budujący ministrowi dom Janusz D. W procesie cywilnym, wytoczonym ministrowi przez przedsiębiorcę, domagającego się zapłaty 40 tys. zł za budowę domu, sąd zapoznał się z opinią biegłego i zadawał pytania obu stronom.
18.09.2006 | aktual.: 18.09.2006 19:47
Według biegłego, do którego zwrócił się sąd, straty spowodowane usterkami w budowie wynoszą ponad 120 tys. zł.
W związku z faktem, iż przy wymianie dachu budynku ujawniła się dodatkowa wada w postaci odparzenia tynku, sąd postanowił zwrócić się do biegłego o opinię uzupełniającą w tej sprawie.
Jak poinformował pełnomocnik ministra mec. Łukasz Woźniak, w związku ze stwierdzonymi szkodami rozważa on ze swoim mocodawcą możliwość wniesienia powództwa przeciwko przedsiębiorcy o odszkodowanie.
Sprawę nieprawidłowości przy budowie domu bada także z zawiadomienia Wassermanna prokuratura, która postawiła przedsiębiorcy zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz oszustwo. Pięciu innym osobom zarzuciła nieumyślne narażenie rodziny ministra na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Są to osoby, które instalowały i przeprowadzały kontrolę instalacji elektrycznej m.in. przy montażu wanny z hydromasażem.
Śledztwo w tej sprawie, prowadzone w Prokuraturze Okręgowej Warszawa Praga, przedłużono do końca września. Prokuratura realizuje obecnie wnioski procesowe, złożone przez ministra.
Budowy domu i wzajemnych rozliczeń ministra z przedsiębiorcą dotyczył także proces karny, jaki zakończył się w sierpniu przed krakowskim sądem. Minister prywatnym aktem oskarżenia zarzucił pomówienie teściowej przedsiębiorcy - Wandzie Gąsior.
Gąsior, m.in. w listach do mediów, pisała o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu Wassermanna. Minister poczuł się pomówiony wypowiedziami emerytki i wytoczył jej proces.
Sąd Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty uznał, że Wanda Gąsior pomówiła ministra, jednak warunkowo umorzył postępowanie na dwa lata. Jednocześnie sąd zobowiązał ją do częściowego naprawienia wyrządzonej szkody poprzez zapłacenie na rzecz Wassermanna tysiąca złotych, do pisemnego przeproszenia go w terminie miesiąca od uprawomocnienia się wyroku i zwrócenia mu 300 zł kosztów procesu. Gąsior musi też uiścić 100 zł opłaty. Wyrok jest nieprawomocny.