Proces o odszkodowanie za poparzenie odroczony
Sąd Okręgowy w Białymstoku bezterminowo
odroczył cywilny proces pacjentki Alicji Cz. przeciwko
Białostockiemu Ośrodkowi Onkologicznemu o zadośćuczynienie za
poparzenie podczas radioterapii w lutym 2001 roku.
Pięć kobiet zostało poparzonych wskutek awarii starego aparatu do naświetlań. Trzem z nich sąd przyznał już zadośćuczynienia w wysokości 70-100 tys. zł. Wyroki nie są prawomocne. Piąta pacjentka niedawno zmarła. Jej sprawa o zadośćuczynienie pozostaje zawieszona.
Sąd uwzględnił w piątek wnioski pełnomocniczki powódki, która chce, by biegli: onkolog, radiolog i psycholog sporządzili swoje opinie między innymi na temat uszczerbku na zdrowiu, jakiego kobieta doznała wskutek nadmiernego napromienienia.
Pełnomocnik powódki, radca prawny Dorota Łochnicka-Citko wnioskowała, by opinię w sprawie zdrowia poszkodowanej wydał prof. Grzegorz Luboiński z Centrum Onkologii w Warszawie. Chodzi o ustalenie, czy poparzenie miało wpływ na leczenie nowotworu, czy amputacja piersi była skutkiem raka, czy poparzenia oraz jakiego uszczerbku na zdrowiu doznała powódka.
Prof. Luboiński został wybrany do dokonania takiej opinii ze względu na obiektywizm, gdyż przewodniczy komisji ds. przeciwdziałania korupcji w środowisku lekarskim - uzasadniła Łochnicka-Citko.
Wnioskowała ona także o opinię radiologa z Centrum Onkologii w Warszawie, który miałby wskazać m.in. szczegóły techniczne dotyczące przeprowadzania naświetlań, ale także, czy da się przewidzieć skutki nadmiernego napromienienia w przyszłości. Opinię na temat psychicznych i emocjonalnych skutków poparzenia pacjentki sporządzi także biegły psycholog.
Alicja Cz. była pierwszą nadmiernie napromienioną pacjentką. Po niej na tragiczne - jak się okazało - w skutkach zabiegi weszły kolejne cztery kobiety. Po poparzeniu Alicja Cz. straciła pierś, którą trzeba było usunąć ze względu na martwicę. Przeszczepiano jej w to miejsce skórę. Kobieta została poparzona w trakcie ostatniego z cyklu naświetleń zaleconych po operacji wyłuskania guza nowotworowego z piersi. Dalsze rokowania co do leczenia onkologicznego były u niej bardzo dobre.
"Cierpienia nie da się przeliczyć na żadne pieniądze, a to było i jest cierpienie" - powiedziała w piątek poszkodowana, pytana o kwoty zadośćuczynienia, jakie sąd przyznał innym poparzonym kobietom. Alicja Cz. żąda 200 tys. zł zadośćuczynienia za doznane cierpienia i utratę zdrowia.
Awaria 18-letniego aparatu "Neptun" nastąpiła po chwilowym zaniku prądu i nie była widoczna na wskaźnikach. Po przywróceniu napięcia aparat wyemitował znacznie większą dawkę promieni niż powinien i poparzył kobiety. Wszystkie doznały trudno gojących się ran. Przechodziły skomplikowane leczenie.
W procesie karnym sąd skazał technika fizyka odpowiedzialnego za sprzęt w szpitalu na 4 tys. zł grzywny za nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia pacjentek. Uniewinnił natomiast lekarkę. Wyrok nie jest prawomocny. W połowie stycznia będzie apelacja.