Proces kobiety oskarżonej o wywołanie pożaru
Proces 30-letniej Agnieszki K., oskarżonej o spowodowanie pożaru domu w Pabianicach, w wyniku którego zginęły 41-letnia kobieta i jej 11-letnia córka, rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Łodzi. Oskarżona przyznaje się do winy. Grozi jej kara do 12 lat więzienia.
06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 13:52
Tragiczny pożar wybuchł w nocy z 26 na 27 maja ub. roku w domu przy ul. Nawrockiego w Pabianicach. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, gasiło go 18 jednostek straży pożarnej. Z budynku przez okna ewakuowano 30 osób; w wyniku pożaru zaczadzeniu uległy 41-letnia kobieta i jej 11-letnia córka, mieszkające na poddaszu; uratowany ojciec dziewczynki w procesie jest oskarżycielem posiłkowym.
Agnieszka K. mieszkała w tym budynku. Ustalono, że tego dnia kobieta piła piwo i kupiła zapałki. Wracając w nocy do domu podpaliła płaszcz wiszący na klatce schodowej; ogień szybko zajął drewniane schody i wypełnił całą klatkę schodową. Kobieta uciekła, ale po chwili wróciła i zadzwoniła po straż pożarną. Obserwowała później, jak strażacy gaszą ogień.
Kilkanaście dni później kobieta zadzwoniła na straż pożarną informując, że podpaliła komórki na jednej z posesji. W trakcie tej rozmowy przyznała się też do podpalenia kamienicy (nagranie tej rozmowy jest jednym z dowodów w sprawie). Została zatrzymana. Okazało się, że ta sama kobieta wielokrotnie wcześniej podpalała w Pabianicach kontenery na śmieci, a pożary zgłaszała strażakom, którzy nazywali ją "Czerwonym Kapturkiem".
W trakcie śledztwa 30-latka przyznała się do podpalenia budynku. Nie potrafiła powiedzieć, dlaczego to zrobiła; mówiła tylko, że "chciała coś podpalić". Zapewniała, że nie chciała nikomu zrobić krzywdy.
Kobieta leczyła się psychiatrycznie; badający ją biegli stwierdzili, że w chwili zdarzenia miała w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność. Doprowadzona z aresztu przed sąd przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień. We wtorek kolejny dzień procesu.