Proces Kiszczaka rozpocznie się jak najszybciej
Do prokuratury nie wróci sprawa gen. Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" w 1981 roku - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie. Uwzględnił on zażalenie katowickiej prokuratury na decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie o zwrocie jej sprawy. Jednocześnie SA nakazał Sądowi Okręgowemu wyznaczenie terminu ponownego procesu Kiszczaka. Decyzja jest ostateczna.
26.09.2005 | aktual.: 26.09.2005 13:45
Sąd Okręgowy w Warszawie, który rozpatrywał sprawę, uznał 6 września, że skoro czyn zarzucany generałowi może być traktowany jako zbrodnia komunistyczna, to w myśl ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej powinien się tym zająć pion śledczy IPN. W przeciwnym razie prokuratura powinna umorzyć sprawę z uwagi na przedawnienie. Prokuratura Okręgowa w Katowicach, która uznała decyzję sądu za błędną, złożyła wówczas zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
W lutym tego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok Sądu Okręgowego z marca 2004 r., skazujący Kiszczaka na 2 lata więzienia w zawieszeniu za przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 r. i zranienia dzień wcześniej górników z kopalni "Manifest Lipcowy", i zwrócił tę sprawę Sądowi Okręgowemu w Warszawie do ponownego rozpatrzenia. Już wtedy SA zwracał uwagę na aspekt zbrodni komunistycznej w całej sprawie.
Według aktu oskarżenia, Kiszczak "sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu tego dnia stanu wojennego przez władze PRL.
Zdaniem prokuratury i sądu I instancji, bez żadnej podstawy prawnej Kiszczak przekazywał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni. Kiszczak twierdzi, że jest niewinny i że zakazał użycia broni w "Wujku". Z powodu złego stanu zdrowia Kiszczaka jego sprawę wyłączono w 1993 r. z katowickiego procesu b. milicjantów oskarżonych w sprawie śmierci górników "Wujka".
Górnicy z "Wujka" zastrajkowali 13 grudnia 1981 r., domagając się m.in. uwolnienia szefa kopalnianej "Solidarności", zniesienia stanu wojennego i zwolnienia internowanych. 16 grudnia doszło do starć górników z zomowcami. Padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, dwóch kolejnych - na początku stycznia 1982 r. Kilkudziesięciu innych górników zostało rannych. Dzień przed pacyfikacją "Wujka" oddano strzały do górników w kopalni "Manifest Lipcowy".
Przed Sądem Okręgowym w Katowicach już po raz trzeci toczy się proces milicjantów, oskarżonych o strzelanie do górników w kopalniach - na ławie oskarżonych zasiada 17 osób - b. wiceszef KW MO w Katowicach i 16 byłych członków plutonu specjalnego ZOMO. Dwa pierwsze wyroki uchylał sąd apelacyjny. Obecny proces rozpoczął się rok temu. Jeżeli nie pojawią się utrudnienia, wyrok powinien zapaść najpóźniej wiosną przyszłego roku.
Kiedy w 2003 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylał drugi wyrok w procesie milicjantów z "Wujka", podzielił opinię prokuratury, która zarzuciła sądowi I instancji złą kwalifikację prawną czynów zarzucanych części oskarżonych i w rezultacie umorzenie wobec nich postępowania.
Sąd zgodził się z prokuraturą, że czyny te należy zakwalifikować jako zbrodnię komunistyczną, która nie jest przedawniona, a sąd I instancji złamał ustawę o IPN, umarzając postępowanie wobec części oskarżonych byłych milicjantów, którzy użyli broni w czasie pacyfikacji śląskich kopalń. Sprawa trafiła do ponownego rozpoznania przed sądem, a nie do IPN.