PolskaProces b. ministra za spowodowanie wypadku

Proces b. ministra za spowodowanie wypadku

Prokurator zażądał półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 15 tysięcy złotych grzywny dla byłego ministra sprawiedliwości. Marek Sadowski jest oskarżony o spowodowanie 10 lat temu wypadku drogowego, w którym została ciężko ranna kobieta.

Proces b. ministra za spowodowanie wypadku

12.12.2005 | aktual.: 12.12.2005 15:30

Poszkodowana Janina Pachniak złożyła w Sądzie Rejonowym w Grójcu (Mazowieckie) wniosek o zasądzenie na jej rzecz odszkodowania w wysokości 200 tysięcy złotych od oskarżonego i dożywotniej renty w wysokości 1500 złotych. Obrońca i sam oskarżony wnosili o uniewinnienie. Wyrok zostanie ogłoszony 19 grudnia.

Kobieta opisała przed sądem okoliczności wypadku i zeznała, że spędziła po nim pięć miesięcy w szpitalu w Radomiu, a potem jeszcze cztery miesiące w klinice ortopedycznej w Otwocku. Przeszła także rehabilitację. Przez ponad rok musiała używać specjalnego urządzenia usztywniającego nogę.

Po trzech latach od wypadku Pachniak otrzymała pierwsze odszkodowanie z PZU w wysokości około 27 tys. zł. Łącznie otrzymała dotąd 65 tys. zł odszkodowania. Miesięcznie dostaje 392 zł renty z ZUS. Komisja lekarska stwierdziła 75% uszczerbku na jej zdrowiu.

Do wypadku doszło 6 sierpnia 1995 roku w Broniszewie w powiecie białobrzeskim na Mazowszu. Według ustaleń grójeckiej prokuratury, Sadowski jadąc peugeotem nie zachował ostrożności podczas zbliżania się do skrzyżowania, na którym stał seat kierowany przez Janinę Pachniak. Oskarżony zbyt późno hamował i uderzył w seata, który przesunął się na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z autobusem PKS Jelcz.

Marek Sadowski tłumaczył w sądzie, że próbował ominąć auto Janiny Pachniak i, gdy skręcił w prawo, niespodziewanie zobaczył fiata 126 p oraz pieszych. Nie miał możliwości ominięcia auta, dlatego uderzył w seata, który należał do poszkodowanej.

Znalazłem się w sytuacji, w której miałem do wyboru gorsze wyjście albo jeszcze gorsze. Mam poczucie krzywdy, jakiej doznała pani Pachniak, ale w tej sprawie winy w sobie nie znalazłem - powiedział Sadowski.

Według prokuratora Krzysztofa Sobechowicza, z opinii biegłych wynika, że Marek Sadowski nie zachował należytej ostrożności na drodze, dlatego doszło do wypadku.

W 1995 roku prokuratura w Grójcu nie mogła postawić Sadowskiego przed sądem, ponieważ był wówczas sędzią, a sąd dyscyplinarny nie chciał mu uchylić immunitetu. Zarzuty postawiono dopiero w zeszłym roku. Podczas śledztwa Sadowski nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)