Świat"Proces autorów stanu wojennego to spór o mniejsze zło"

"Proces autorów stanu wojennego to spór o mniejsze zło"

"Sporem o mniejsze zło" nazywają brytyjskie dzienniki "Financial Times" i "Times" rozpoczęty w piątek w Warszawie proces autorów stanu wojennego z 1981 roku.

Gazety zauważają, iż stosunek do jednego z oskarżonych, generała Wojciecha Jaruzelskiego, jest jednym z wyznaczników politycznych podziałów polskiej opinii: w decyzji wprowadzenia stanu wojennego, okoliczności łagodzących dopatrują się zwykle sympatycy postkomunistów i lewicy, podczas gdy prawica potępia ten krok.

"Zarzut kierowania związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym zastrzeżony jest zwykle dla członków przestępczych gangów, ale prokuratorzy IPN posługują się nim dla zrównania autorów stanu wojennego z pospolitymi przestępcami" - napisał "Financial Times".

"Niektórzy prawnicy mają zastrzeżenia do argumentacji IPN. Dodatkowego smaku przydaje jej to, iż Jaruzelski i jego współspiskowcy mieliby dopuścić się zarzucanych im zbrodni z użyciem aparatu policyjno-wojskowego komunistycznego państwa" - przypomina dziennik.

Z kolei Roger Boyes z "Timesa", który w okresie działania "Solidarności" i stanu wojennego był korespondentem w Warszawie pisze, iż zakwalifikowanie działalności Jaruzelskiego i współoskarżonych z ówczesnego kierownictwa partii i państwa jako grupy mafijnej było jedyną możliwością "przygwożdżenia ich".

"Proces jest ostatecznym rozliczeniem Polski z wydarzeniem, które podzieliło społeczeństwo i któremu wciąż towarzyszą wielkie emocje. Sednem sprawy jest pytanie, na które na sali sądowej może być udzielona tylko częściowa odpowiedź: czy Jaruzelski był polskim patriotą, czy sowiecką marionetką" - dodaje.

"W miarę jak czołgi kierowano na ulice i na zaśnieżonych ulicach żołnierze zaczęli się grzać przy przenośnych piecykach na węgiel, stało się jasne, że gen. Jaruzelski dogadał się z Moskwą. Zapewnił ją, że sam zdusi "Solidarność", by oszczędzić kłopotu Rosjanom i rozlewu krwi, który pociągnęłaby za sobą inwazja" - zauważa Boyes.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)