Próbowali zlecić zabójstwo; trafili na policjantów
Podżeganie do zabójstwa zarzuciła Prokuratura Rejonowa w Lublinie małżeństwu M. z jednej z podlubelskich miejscowości. Byli gotowi zapłacić za zabicie sąsiada, z którym byli skłóceni. Szukając zabójców trafili na policjantów.
Akt oskarżenia przeciw małżeństwu M. wpłynął do Sądu Okręgowego w Lublinie - poinformowała dziennikarzy jego rzeczniczka Barbara du Chateau. Dodała, że za podżeganie do zabójstwa grozi taka sama kara jak za zabójstwo - nawet dożywotniego więzienia.
67-letni Józef M. i jego 60-letnia żona Danuta mieli ciągnący się od lat zatarg z sąsiadem. U jego podłoża leżał spór dotyczący wspólnej drogi dojazdowej. Małżonkowie M. składali skargi na sąsiada do prokuratury; twierdzili, że im groził. Jednak prokuratura sprawy umarzała.
Jak wynika z aktu oskarżenia, małżonkowie M. postanowili sami pozbyć się niebezpiecznego - ich zdaniem - sąsiada przez zlecenie jego zabójstwa. Aby znaleźć płatnego mordercę, udali się na targowisko w Lublinie. Tam nieznajoma kobieta obiecała im, że zabójca sam się do nich zgłosi.
O zleceniu dowiedziała się policja. Gdy dwaj funkcjonariusze podjechali nieoznakowanym samochodem pod dom małżonków, Józef M. wziął ich za potencjalnych zabójców i zaprosił do środka. Usiedli przy stole i Józef M. powiedział, że chce, aby załatwili jego sąsiada, najlepiej przez upozorowanie wypadku drogowego z udziałem samochodu ciężarowego lub przez zastrzyk z trucizną. Żona wtrąciła, że sami panowie najlepiej będą wiedzieć, jak to zrobić - powiedziała du Chateau.
W zamian za dokonanie zabójstwa Józef M. zaproponował 1500 zł i obiecał, że jeśli zadanie będzie dobrze wykonane, to dołoży jeszcze 200 zł. Wtedy policjanci zatrzymali małżonków - dodała du Chateau.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Utrzymują, że jedynie szukali obrony przed sąsiadem. Będą odpowiadali z wolnej stopy.