Próbowała dusić dziecko smyczą. Dwa lata więzienia dla matki za znęcanie się nad synem
Na karę dwóch lat więzienia skazał łódzki sąd okręgowy 35-letnią Anetę D. z Pabianic oskarżoną o usiłowanie zabójstwa ośmioletniego syna. Kobieta próbowała dusić dziecko smyczą. Chłopiec sam zawiadomił policję.
Sąd wymierzając oskarżonej karę dwóch lat więzienia zmienił kwalifikację prawną zarzucanych czynów. Zamiast usiłowania zabójstwa, uznał 35-latkę za winną znęcania się fizycznego i psychicznego nad dzieckiem, drobnych uszkodzeń ciała syna i narażenia na niebezpieczeństwo jego zdrowia, a nawet życia.
Sąd uznał, że kobieta nie miała zamiaru dokonać zabójstwa dziecka, ale chciała je ukarać. Kobieta ma odbywać karę w systemie terapeutycznym.
Sąd uznał, że kobieta nie miała zamiaru dokonać zabójstwa dziecka, ale chciała je ukarać. Oskarżona ma odbywać karę w systemie terapeutycznym i leczyć się z uzależnienia od alkoholu. Sąd uchylił jej także areszt, w którym przebywała od ponad roku.
35-latka przed sądem przyznała się jedynie do pobicia dziecka, zaprzeczała, że chciała zabić syna. Prokurator domagał się dla niej kary 10 lat więzienia i już zapowiedział apelację od nieprawomocnego wyroku.
Wydarzenia rozegrały się we wrześniu ub. roku w mieszkaniu w podłódzkich Pabianicach. Według prokuratury do wybuchu agresji ze strony kobiety doszło podczas powrotu ze spaceru z synem. Chłopiec na co dzień przebywał w placówce opiekuńczo-wychowawczej w związku z ograniczeniem praw rodzicielskich matki, ale czasowo bywał w rodzinnym domu.
Powodem agresji było prawdopodobnie to, że ośmiolatek chciał przynieść do domu znalezione na podwórku kartonowe pudełko, a matka nie chciała się na to zgodzić.
Według prokuratury w domu kobieta zaczęła krzyczeć na chłopca i uderzać go torebką po twarzy. Gdy dziecko upadło na podłogę zaczęła uderzać je pięściami, kopać, podnosić i rzucać na podłogę, a następnie wchodzić nogami na brzuch syna.
Krzyczała przy tym, że zabije chłopca i że nie jest jej dzieckiem. Zaczęła też - według śledczych - zaciskać ręce na jego szyi, a następnie chwyciła psią smycz i oburącz dociskała łańcuszkiem smyczy szyję dziecka do podłogi. Pod wpływem ucisku chłopiec zaczął sinieć i krwawić. Udało mu się oswobodzić, chwycił telefon komórkowy i powiadomił policję. Agresywna kobieta została zatrzymana i trafiła do aresztu. Była pijana - miała ok. 2,4 promila alkoholu w organizmie. Dziecku udzielono pomocy medycznej. Na szczęście nie doznało poważniejszych obrażeń.
Pabianicka prokuratura oskarżyła ją o usiłowanie zabójstwa dziecka. Groziło jej nawet dożywocie. Sąd uznał jednak, że kobieta nie miała takiego zamiaru, a chciała jedynie ukarać dziecko, choć w tym przypadku przekroczyła wszelkie dopuszczalne normy i dopuściła się przestępstwa. Świadczyć mają o tym jedynie drobne uszkodzenia ciała dziecka.
- Oskarżona nie działała z zamiarem zabójstwa dziecka - bezpośrednim czy też ewentualnym - natomiast to, co się wydarzyło sąd potraktował jako fizyczne i psychiczne znęcanie się nad dzieckiem - mówiła sędzia Monika Wieczorek.
Zdaniem sądu, w ocenie biegłych medyków sądowych i anestezjologów w przypadku duszenia dziecka doszło do narażenia go przez matkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Wymierzając karę dwóch lat więzienia (przy takiej kwalifikacji maksymalna kara mogła wynieść 5 lat) sąd jako okoliczności łagodzące wziął pod uwagę niekaralność kobiety, bardzo dobrą opinię wśród pracowników domu dziecka i z zakładu karnego oraz postawę jej syna. Według sądu chłopiec nadal dąży do kontaktu z matką, tęskni za nią i chciałby się z nią spotykać.
Sędzia przypomniała też, że oskarżona wcześniej podjęła działania, żeby odzyskać Oskara. Wielokrotnie odwiedzała go w domu dziecka, uczyła się z nim i bawiła, a z wywiadów kuratorskich wynika, że podczas czasowych pobytów w rodzinnym domu dziecko chętnie przebywało z matką i nie dochodziło do przypadków używania wobec niego przemocy.
Wyrok nie jest prawomocny. Zarówno z wyrokiem jak i przyjętą kwalifikacją nie zgadza się oskarżyciel - w dalszym ciągu uważa, że było to usiłowanie zabójstwa i już zapowiedział apelację. Zdaniem obrony, wyrok jest sprawiedliwy.
9-letni obecnie Oskar przebywa na stałe w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Ma jednak możliwość czasowego jej opuszczania i mieszka wówczas u dziadków ze strony ojca.