ŚwiatProboszcz do modlących się turystów: "won do Polski!"

Proboszcz do modlących się turystów: "won do Polski!"

Prawdziwy szok przeżyła grupa turystów z Łęcznej, których proboszcz wileńskiego sanktuarium Miłosierdzia Bożego wygonił z kościoła. Dlaczego? Bo byli z Polski. Ksiądz pstrykał na nich palcami, machał ręką i kazał "wynosić się do Polski".

Proboszcz do modlących się turystów: "won do Polski!"
Źródło zdjęć: © Stanisław Tarasiewicz/ wp.pl

24.09.2012 | aktual.: 27.09.2012 14:55

- Po zwiedzeniu sanktuarium chcieliśmy chwilę pomodlić się. Gdy w skupieniu kierowaliśmy swoje prośby do Pana Boga z zakrystii wyszedł ksiądz i zapytał: "Turyści z Polski?" Kiwnęliśmy głowami nie przerywając modlitwy. Ksiądz, nie mówiąc nic więcej, głośno pstryknął palcami i jednoznacznym gestem ręki wygonił nas z kościoła - łapiąc oddech opowiadali mi polscy turyści, zbulwersowani, że zostali potraktowani przez księdza jak banda intruzów opowiedział Wirtualnej Polsce pilot wycieczki Jerzy Szpyra

Zamiast przeprosin: "won do Polski!"

- Nie zdążyłem nawet zareagować, bo zszokowani zachowaniem księdza wycieczkowicze natychmiast opuścili sanktuarium - relacjonował Jerzy Szpyra.

- Jak zawsze oprowadziłem grupę po kościele opowiadając o historii świątyni i obrazie Miłosierdzia Bożego,, który tu właśnie się znajduje. Potem grupa miała kilka minut na modlitwę indywidualną. W tym czasie w kościele trwały przygotowania do ślubu, ale ani gości ani państwa młodych jeszcze nie było. Zresztą modlący się nikomu nie przeszkadzali. Czekając aż skończą modlitwę stałem przy wyjściu z kościoła. Nagle usłyszałem głośne pstrykniecie palcami i zobaczyłem machającego ręką księdza. Zobaczyłem też, że turyści wstają i w pośpiechu opuszczają świątynię. Już na zewnątrz dowiedziałem się o tym, co ich spotkało - powiedział Wirtualnej Polsce Jan Górski, wileński przewodnik turystów z Polski.

- Nie mogliśmy tak zostawić tej sprawy, więc wróciłem do kościoła na zakrystię, gdzie oprócz księdza były jeszcze inne osoby, w tym siostra zakonna. Zwróciłem uwagę na zachowanie księdza i powiedziałem, że jako osoba duchowna nie może wyganiać modlących się ze świątyni. Ksiądz, jednak nawet nie próbował przepraszać, czy tłumaczyć się ze swego zachowania. Wskazał mi na drzwi i jedyne, co powiedział: "won do Polski!" - opowiedział pilot grupy turystycznej. - Jedyne, co w tamtej chwili mogłem mu odpowiedzieć to, że po prostu nie jest osobą duchowną - dodał pilot.

Jerzy Szpyra powiedział, że nie chce wywoływać kolejnego skandalu, ale nie może też pogodzić się, że grupa turystów z Łęcznej została wypędzona z wileńskiej świątyni. - Nie możemy na to nie reagować, bo sytuacja będzie tylko pogarszała się. Tym bardziej, że spotkało nas to ze strony osoby duchowej - powiedział nam pilot. Poinformował też, że o incydencie natychmiast powiadomił polską ambasadę w Wilnie. Ponieważ była to sobota rozmawiał tylko telefonicznie z konsulem dyżurnym. Ten kazał napisać oficjalne pismo, co też pilot zapowiedział, że zrobi w najbliższym czasie. Przemocą zabrali święty obraz z polskiego kościoła

Do budowania antypolskich nastrojów nie po raz pierwszy przyczynili się duchowni sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie - niewielkiego kościoła św. Trójcy, który został ufundowana w 1536 r. przez Ulryka Hozjusza, zarządcę mennicy w Wilnie. 18 kwietnia 2004 r. metropolita wileński kardynał Audrys Backis postanowił przenieść do tej świątyni pierwszy obraz Miłosierdzia Bożego, namalowany w 1934 r. według osobistych wskazówek św. Faustyny.

Obraz ten znajdował się w stojącym obok polskim kościele Ducha Świętego. Wierni tego kościoła sprzeciwili się decyzji kardynała. Tworząc żywy mur dzień i noc modlili się przed obrazem uniemożliwiając jego zabranie z polskiej świątyni. Jednak 28 września 2005 roku duchowni - na czele z proboszczem kościoła św. Trójcy, Vaidasem Vaisvilą, przemocą wydarli obraz z ołtarza polskiego kościoła i przenieśli do powołanego właśnie sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Podczas tej akcji duchowni poturbowali modlących się przy obrazie, głównie starsze kobiety. Na obrazie zakryto napis po polsku: "Jezu ufam Tobie".

Po tej akcji wierni polskiego kościoła zawiadomili prokuraturę o kradzież obrazu, a poturbowane przez księdza Vaisvile kobiety zgłosiły do sądu sprawę o pobicie. Prokuratura, jednak odmówiła wszczęcia sprawy, zaś sąd nie dopatrzył się przemocy w "przyduszaniu" przez księdza wiernych do posadzki kościoła.

Likwidują nabożeństwa w języku polskim

Ksiądz rektor sanktuarium Miłosierdzia Bożego, Vaidas Vaiavila, naraził się też wiernym polskiego pochodzenia, gdy zlikwidował poranną mszę, na którą o 9.30 przy obrazie "Jezu ufam Tobie" zwykli gromadzić się Polacy. Ksiądz oświadczył, że msza "nie sprawdziła się", bo zbyt mało wiernych przychodziło na nabożeństwo.

Tymczasem zdaniem wiernych, prawdziwym powodem decyzji księdza jest jego dążenie do wyrugowania z sanktuarium wszystkiego, co polskie. Jeszcze przed zniesieniem porannej mszy w języku polskim, ksiądz Vaisvila zaczął zapraszać do celebrowania nabożeństw księży Litwinów, którzy mimo najlepszych chęci nie zawsze potrafili odprawiać mszy po polsku, więc często modlili się z polskimi wiernymi w języku litewskim. Dopiero po interwencji wiernych u kanclerza Kurii udało się im przywrócić polskiego księdza przynajmniej do odprawiania popołudniowej niedzielnej mszy.

Zdaniem przewodników, którzy oprowadzają polskie wycieczki po Wilnie coraz częściej zdarza im się obserwować antypolskie zdarzenia. Od zwykłych nieuprzejmości w restauracjach i przypominania turystom, którzy odważyli się upomnieć o posiłek, na, który czekają wyjątkowo długo, że "Wilno nie jest już polskie", aż po tak drastyczne sytuacje, jak wypędzenie polskiej wycieczki z sanktuarium Miłosierdzia Bożego.

Z Wilna dla polonia.wp.pl
Stanisław Tarasiewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)