Problemy z pomocą humanitarną w Iraku
Odkąd organizacje humanitarne opuściły Irak z powodu braku bezpieczeństwa, w dystrybucji docierającej jeszcze pomocy pomaga wojsko. Tymczasem w przychodniach i szpitalach brakuje wszystkiego, nie tylko leków, ale i podstawowego sprzętu, jak aparaty do mierzenia ciśnienia.
24.05.2004 16:05
W chłodnym, klimatyzowanym małym pomieszczeniu na zapleczu dawnego hotelu w Hilli, dziś zajętego przez Tymczasowe Władze Koalicyjne w strefie środkowo-południowej, piętrzą się kartony z antybiotykami, lekami psychiatrycznymi, witaminami i środkami przeciwbólowymi.
Leki wartości 980 tys. dolarów dostarczyła z Kuwejtu organizacja Freedom and Peace Trust, pomagająca wrócić do normalnego życia zwłaszcza osobom po silnych stresach spowodowanych urazami. W dystrybucji leków pomaga Centrum Koordynacji Pomocy Humanitarnej dywizji środkowo-południowej.
"Brakuje wszystkiego, od lekarzy po podstawowy sprzęt, w tym ciśnieniomierzy. Duża śmiertelność noworodków wynika z braku lekarstw i żywności, często przyczyną chorób jest niedożywienie matek" - mówi Amina Wahab z Centrum. Według niej, jeśli wojska się wycofają, przestanie docierać pomoc humanitarna.
"Współpraca z Centrum Koordynacji jest dobra. Wiedzą, czego nam trzeba, dostarczają to bardzo szybko do szpitali i ośrodków zdrowia. Myślę jednak, że potrzebujemy więcej pomocy, bo stan służby zdrowia jest bardzo zły i w porównaniu z tym, co robimy, należałoby zrobić więcej. Ale od sześciu miesięcy, a właściwie od roku, także dzięki działaniu Polaków, jest lepiej" - ocenia szef kliniki w Hilli dr Hadim Muhammad Ali.
"Od początku roku przez nasze ręce przeszło 350 tysięcy opakowań leków, rozdysponowanych w +polskiej+ strefie" - podsumowuje szef Centrum ppłk Cezary Kiszkowiak. Troszczy się nie tylko o chorych. "Fundacja Dziecięce Marzenia z Bielska-Białej zgodziła się pokryć koszty wakacyjnego pobytu w Polsce dwadzieściorga irackich dzieci. Pozostał problem podróży. Szukamy pieniędzy na pokrycie kosztów przelotu" - dodaje.