Prezydent w orędziu: nowa koalicja szansą na zmiany
Prezydent Lech Kaczyński zapewnił w telewizyjnym wystąpieniu, że nowa
koalicja rządowa PiS-Samoobrona-LPR, to szansa wprowadzenia w
Polsce "zasadniczych zmian".
10.05.2006 | aktual.: 11.05.2006 08:23
Prezydent wymienił m.in. rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych, powołania Centralnego Biura Antykorupcyjnego i reformę finansów publicznych. To wszystko można dzisiaj zrobić i wierzę, że zostanie to zrobione - powiedział prezydent w wystąpieniu w TVP1.
Jak podkreślił, jest to "otwarta brama do Polski lepszej niż dziś". Polski nieobciążonej tak korupcją, do Polski uczciwszej, sprawiedliwszej i do Polski, która szybko się rozwija i dobrze wykorzystuje szanse, jaką daje przynależność do UE - dodał Lech Kaczyński.
Prezydent zaznaczył, że jest optymistą co do nowej koalicji rządowej i, jego zdaniem, optymistami powinni być także Polacy.
Kaczyński, przyznał, że wydarzenia ostatnich dni mogły wzbudzić w Polakach "niepokoje" i "stąd konieczność wyjaśnienia tego co się stało".
Prezydent zapewnił, że będzie strzegł polityki zagranicznej, jako polityki proatlantyckiej i prounijnej oraz odpowiedzialnej polityki gospodarczej i społecznej. Podkreślił, że tylko rząd większościowy daje możliwość podjęcia zasadniczych reform w państwie.
Chciałem Państwa zapewnić, że jako prezydent RP, czyli strażnik jej konstytucji, strażnik prawidłowego funkcjonowania wszystkich organów państwa, będę strzegł polskiej polityki zagranicznej, jako polityki proatlantyckiej i prounijnej. Będę strzegł odpowiedzialnej polityki gospodarczej i odpowiedzialnej polityki społecznej - oświadczył Lech Kaczyński w programie 1 TVP.
Według prezydenta, aby wyjaśnić ostatnie wydarzenia polityczne, trzeba cofnąć się do wrześniowych wyborów parlamentarnych. Jak zaznaczył, tak jak wielu Polaków sądził, że powstanie wówczas koalicja PiS-PO.
Jak podkreślił prezydent, ponieważ PO nie chciała wejść do rządu i nie zgodziła się na wcześniejsze wybory, "powstał problem, czy dalej rząd ma być mniejszościowy - czyli skazany na umiarkowaną efektywność". Bez rządu większościowego nie da się zmienić państwa, podjąć reform zasadniczych, dlatego podjęto decyzję o zbudowaniu większości takiej jaka jest możliwa - zaznaczył Lech Kaczyński.
Lech Kaczyński przypomniał: Platforma Obywatelska otrzymała propozycję objęcia stanowiska marszałka Sejmu, wicepremiera, ministra spraw zagranicznych, ministra finansów, gospodarki, administracji, w ogóle połowy rządu - odrzuciła tę propozycję
Prezydent zarzucił też PO, że - mimo jego "głębokiej przychylności" - odrzuciła również ofertę zawarcia koalicji z PiS w styczniu i kwietniu. Przypomniał także, że PO nie zgodziła się na wcześniejsze wybory, a wcześniej zapowiedziała, że jeśli prezydent rozwiąże parlament, to postawi mu zarzut złamania konstytucji.
W tej sytuacji powstał problem, czy dalej rząd ma być mniejszościowy - czyli skazany na umiarkowaną jedynie efektywność - powiedział prezydent.
Jak powiedział, mimo iż rząd Kazimierza Marcinkiewicza odniósł pewne sukcesy, to "bez rządu większościowego nie da się zmienić państwa, nie da się przeprowadzić reform najistotniejszych, zasadniczych". Dlatego podjęta została decyzja o zbudowaniu większości takiej, jaka jest możliwa - dodał prezydent. Orędzie wywołało wiele komentarzy. Publicysta tygodnika "Newsweek" Piotr Zaremba zauważa, że Lech Kaczyński będzie pilnował proeuropejskiego kierunku polityki zagranicznej i polityki gospodarczej w kraju. Prezydent dyplomatycznie zasygnalizował, że Samoobronie i LPR, a zwłaszcza Samoobronie, nie będzie wszystko wolno - uważa Zaremba.
Publicystę razi natomiast ponowne atakowanie Platformy Obywatelskiej i obarczanie jej winą za to co działo się przez kilka miesięcy na polskiej scenie politycznej.
Publicysta Janusz Rolicki sądzi, że przemówienie było "nieudaną próbą przekonania Polaków do obecnej koalicji". Uważam, że jest błędem socjotechnicznym to, że prezydent nieustannie występuje w roli rzecznika PiS. To co mówi, mógłby powiedzieć rzecznik partii.
Rolicki określił orędzie prezydenta jako "niewypał". W jego ocenie, celem przemówienia było przekonanie do "sensowności" koalicji PiS-Samoobrona-LPR.
Jednak - jak mówił Rolicki - argumenty użyte przez prezydenta są "w pewnym sensie spalone". Wyjaśnił, że pierwszy z nich dotyczący odpowiedzialności Platformy Obywatelskiej za obecną sytuację jest "powtarzany jak mantra" i "mało wiarygodny".